poniedziałek, 1 września 2014

8. Wilcze Spojrzenie w Ciemności


            - Wiem, jestem idiotą - mruknął chłopak. - Ale ja naprawdę...
            - Uda ci się - przerwałam.
            Dan westchnął i położył dłonie na stole.
            - To bardzo głupie marzenie - stwierdził szatyn.
            - Nie - pokręciłam głową i złapał Smith'a za rękę. - Uważam, że to wspaniały pomysł. Serio - uśmiechnęłam się lekko.
            - Ale nie sądzę, żeby to wypaliło - zaprotestował słabo chłopak.
            - A ja jestem absolutnie pewna, że wypali - odparłam z mocą.
            Niebieskie oczy przez chwilę wpatrywały się we mnie intensywnie.
            - Naprawdę o tym marzę - wyszeptał Dan. - Chciałbym tworzyć muzykę z innymi.
            Ogarnięta nagłym szczęściem uniosłam nasze złączone dłonie i pocałowałam nadgarstek szatyna.
            - Pomogę ci - powiedziałam z zapałem. - Znajdziemy członków, ty stworzysz nową muzykę i już!
            Moja radość musiała udzielić się Smith'owi, bo chmury, które przesłaniały oczy szatyna przez ostatnie dwa miesiące zniknęły, uwalniając długo więzione słońce.
            - To nie będzie takie proste - zauważył chłopak, ale ja już widziałam, że myśl o spełnieniu marzenia rozdmuchała żar w jego sercu i zmieniła go w płomień.
            - Może zajmie to trochę czasu - odpowiedziałam. - Ale damy radę.
            Na twarzy Dana pojawiła się uśmiech tak piękny, że przyćmił nawet cienie pod oczami i zaniedbany zarost. Właśnie w takich momentach chłopak stawał się boleśnie piękny.
            - Podać coś jeszcze? - spytała Carrie, która pojawiła się przy naszym stoliku.
            - Dziękujemy - Smith pokręcił głową. - Na dzisiaj wystarczy rozkoszy.
            Kelnerka uśmiechnęła się szeroko, na widok zadowolonych klientów. Zapłaciliśmy rachunek, dodając oczywiście napiwek, tak wysoki, jak tylko studenci mogą zaofiarować i kazaliśmy podziękować szefowi kuchni. Opuściliśmy Last Bliss Diner, który zamrugał za naszymi plecami szyldem, zapraszając ponownie.
            Dan zaczął z zapałem opowiadać o nowym zespole, ale gdy znaleźliśmy się w chłodnym samochodzie, szatyn owinął się szczelnie szalikiem i cierpliwie czekał aż ogrzewanie pozwoli mu na rozluźnienie zmarzniętych kończyn. Zanim jednak założyciel nieistniejącego jeszcze zespołu rozgrzał się wystarczająco, zasnął z czołem, opartym na szybie. Przez chwilę patrzyłam na Dana, czując jak ciepło rozpływa się w moim wnętrzu, wcale niespowodowane gorącym powietrzem dmuchającym mi w twarz. Zmniejszyłam ogrzewanie i skoncentrowałam się na drodze, czując, że zmęczenie powoli zaczyna wygrywać z kawą.
            Po pół godzinnych męczarniach z przymykającymi się powiekami, dotarłam pod kamienicę Dana. Zatrzymałam się pod domem i spojrzałam na wciąż śpiącego szatyna. Żal mi go było budzić. Od tak dawna nie spał spokojnie, a teraz ja miałam przerwać mu odpoczynek?
            Nagle coś za głową Smith'a, po drugiej stronie jezdni, na chodniku, przykuło moją uwagę. Na ławce siedziała dziewczyna. Światło z telefonu, którym się bawiła oświetlało jej twarz i wilcze oczy. Patrzące prosto na mnie.
            Zrobiło mi się niedobrze. W panice ruszyłam przed siebie, jak najszybciej zostawiając za sobą mieszkanie Dana. Co chwilę zerkałam w lusterka, ale nikt za nami nie podążał. Przerażona spojrzałam na chłopaka, który wciąż się nie obudził. Nie mogłam wrócić do jego domu. Nie mogłam go tam zostawić.

***

            - Kochanie, już jesteśmy - dotknęłam ramienia szatyna.
            Smith drgnął i spojrzał na mnie nieprzytomnym wzorkiem. Okulary przekrzywiły mu się na nosie. Uśmiechnęłam się lekko.
            - Szo? - wymruczał Dan, rozglądając się po parkingu. - To nie jezt mój dom...
            - Wiem - przytaknęłam. - Pomyślałam, że powinieneś dzisiaj spać u mnie.
            Chłopak natychmiast rozbudził się i popatrzył na mnie ze zdenerwowaniem.
            - Jesteś pewna?
            - Chyba tak - wzruszyłam ramionami. - To tylko nocowanie.
            Szatyn pokiwał głową i odpiął pas. Dotarliśmy na trzecie piętro w milczeniu. Koty pani Sophie ucichły. Kołdra na moim łóżku wciąż była skotłowana.
            - Przepraszam, nie sprzątam zwykle przed snem - rzuciłam, łapiąc stanik, leżący na biurku.
            Wsadziłam bieliznę do szuflady, czując rumieńce na policzkach.
            - Nie mam piżamy... - zauważył cicho Dan.
            Otworzyłam szafę tak, żeby chłopak nie zauważył kotłujących się w niej ubrań i wyciągnęłam jeden z wielkich koszulek, w których spałam. Podałam ją szatynowi.
            - Na pewno będzie dobra - powiedziałam.
            Smith kiwnął i zaczął rozpinać pasek. Ja zdjęłam w tym czasie bluzę i poszłam do łazienki, umyć zęby. Po kilkunastu sekundach wróciłam do pokoju z pianą na ustach.
            - Mam zapasową szczoteczkę... - zatrzymałam się na widok chłopaka w mojej koszulce z nadrukiem głowy wilka. - Pasuje ci - stwierdziłam.
            Dan uśmiechnął się i sięgnął po szczoteczkę. Razem umyślimy zęby, zerkając na siebie co jakiś czas i parskając cichym (może również odrobinę zdenerwowanym) śmiechem. Wreszcie oboje byliśmy gotowi do snu.
            Stanęliśmy po dwóch stronach mojego  łóżka, gapiąc sie na pościel. Pierwsza położyłam się pod kołdrą. Smith ułożył się obok mnie, na plecach i obrócił głowę  w moją stronę.
            - To dobranoc - powiedziałam, gasząc światło.
            Bałam się oddychać. Czułam, że Dan też jest spięty. Niepewnie wyciągnęłam rękę w jego stronę i dotknęłam dłoni chłopaka małym palcem. Ten drobny gest magicznym sposobem sprawił, że napięcie spłynęło z nas jak woda z piór kaczki.
            - Dobranoc - odparł Dan z zamkniętymi już oczami.
            Godzina na zegarku pokazywała 4:42. Dzięki Bogu, jutro była sobota.
            Tej nocy żadne z nas nie miało koszmarów.
            Ale ja ciągle to czułam.
            Ciągle czułam na sobie wilcze spojrzenie.

1 komentarz:

  1. Ehh myślałam, że tej nocy Wilcza Dziewczyna nie będzie ich już nękać :/ no ale nie zawsze od życia dostaje się to, czego się pragnie :)
    No i zaspany Daaaaaan *-* przypomniało mi się, że Alice jak wstaje ma głos jak PEDAŁ :D hahahha
    A Daan uroczy byyył :)
    Bo przecież to tylko Daaaan ? :3

    OdpowiedzUsuń