Czyżby 2,5k? Dziękuję kochani! Wiem, ze zalegam z zleceniami, ale mam chwilowo okropny kryzys twórczy i nie mogę napisać nawet słówka ._. Mam nadzieję, że szybko mi to minie i wkrótce stanę na nogi.
Tymczasem, zapraszam do komentowania, jak zawsze.
(I taaak, wiem, jest rozdział dość krótki, ale nie mogłam go przedłużyć, to miejsce idealnie pasuje na zakończenie... W zamian za to kolejny rozdział pojawi się wcześniej...?)
~.~.~.~
Drrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr!
Wcisnęłam twarz w poduszkę. Czy nie za wcześnie na roboty na ulicy? Za oknem wciąż panowały nieprzeniknione ciemności. Nikt normalny nie zaczynałby pracy w środku nocy.
Tymczasem, zapraszam do komentowania, jak zawsze.
(I taaak, wiem, jest rozdział dość krótki, ale nie mogłam go przedłużyć, to miejsce idealnie pasuje na zakończenie... W zamian za to kolejny rozdział pojawi się wcześniej...?)
~.~.~.~
Drrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr!
Wcisnęłam twarz w poduszkę. Czy nie za wcześnie na roboty na ulicy? Za oknem wciąż panowały nieprzeniknione ciemności. Nikt normalny nie zaczynałby pracy w środku nocy.
Drrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr!
Hałas przewiercał mi czaszkę, jakby
sam Szatan postanowił popastwić się nade mną tej nocy. Skuliłam się pod kołdrą.
DR!
Dźwięk urwał się zanim jeszcze na
dobre rozbrzmiał w mojej głowie. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że
rozpoznaję ten irytujący odgłos.
Ktoś dzwonił do moich drzwi.
Usiadłam na łóżku i zadrżałam, gdy
bose stopy dotknęły zimnej podłogi. Czochrając się po głowie ruszyłam w stronę
drzwi. Mój zaspany mózg nie chciał zacząć pracować. Kto mógł przychodzić do
mnie w środku nocy?
Dotarłam do holu, zapalając po
drodze wszystkie światła. Oświetlone twarze ze zdjęć na ścianach przyglądały mi
się, jak zwykle. Breloczki, monety i inne świecidełka mrugały tajemniczo. Bilety
z pozostałymi papierkami jak zwykle milczały, nie zwracając na siebie uwagi.
Moja Jaskinia żyła własnym życiem.
Mając w głowie jedynie myśl o jak
najszybszym pozbyciu się natręta (nieważne czy był to świadek Jehowy,
gwałciciel, morderca, policjant, sąsiad czy ktokolwiek inny), otworzyłam szybko
drzwi.
Dan stał w progu z dłonią na
dzwonku. Był w bokserkach i kurtce. Na nogach miał rozwiązane conversy, a na
nosie przekrzywione okulary. Wyglądał jak siedem nieszczęść, ale to nic w
porównaniu z jego oczami. Zupełnie jakby nagle zalała mnie fala przerażenia,
bólu, smutku, samotności i wszystkiego czego boją się ludzie.
- Koszmary - powiedziałam.
To nie było pytanie, lecz
stwierdzenie.
Spojrzenie chłopaka stało się
jeszcze bardziej udręczone, gdy pokiwał głową.
- Są co raz gorsze - wychrypiał. -
Myślałem, że sobie poradzę. Nie chcę cię martwić. Po prostu nie mogę tego
znieść. Jak będę z tobą, wszystko będzie w porządku. Jestem pewien. Przepraszam
- oczy szatyna stały się niebezpiecznie szkliste. - Proszę, pozwól mi wejść.
Złapałam lodowatą dłoń Dana i
wciągnęłam go do środka. Dał się poprowadzić jak lalka.
- Już wszystko dobrze - mówiłam
kojącym tonem, zataczając kciukiem kręgi na wierzchu dłoni szatyna. - Wszystko
jest w porządku. Chcesz coś do picia?
Smith pokręcił głowa. Posadziłam go
na łóżku i na chwilę zniknęłam w łazience. Napiłam się wody z kranu, zalewając
zaschnięte gardło, przepłukałam usta płynem do płukania ust i szybko
przeczesałam włosy. Kiedy wróciłam do sypialni, Dan siedział na skraju łóżka i
ściskał kołdrę, przyglądając się zdjęciu na mojej szafce nocnej. To z naszego
pierwszego wspólnego wyjazdu, już jako para. Miałam na sobie kapelusz, który
kupił mi chłopak i białą sukienkę, którą obiecałam mu kiedyś włożyć i właśnie wtedy nadarzyła się ku temu okazja. Smith był
w białej koszulce w cienkie czerwone paski. Oboje uśmiechaliśmy się szeroko do
fotografa, a za nami radośnie błyszczało jezioro. To było zdecydowanie moje
ulubione zdjęcie.
- Powinniśmy gdzieś pojechać -
stwierdziłam miękko. - Jak już będziemy mieć trochę czasu. Co o tym myślisz?
Dan spojrzał na mnie smutno.
Podeszłam do chłopaka i pochyliłam się, składając pocałunek na jego czole.
Szatyn zamknął oczy, a ja pocałowałam delikatnie jego skroń. Potem miejsce tuż
za zakrzywieniem wystającej szczęki, pod uchem. Z gardła Smith'a wydobyło się
ciche westchnienie, a ja wciąż wędrowałam lekko ustami po jego twarzy, jakbym
chciała wymazać wszystkie koszmary i zmęczenie ostatnich tygodni. Dotarłam do
kącika ust chłopaka. Musnęłam jego wargi i nagle zrobiło się jakoś tak bardziej
gorąco i bardziej parno, i może trochę mniej delikatnie. Poczułam dłoń Dana na
swoich plecach. Dotknięcie palców na policzku.
Ale zmęczenie nie pozwoliło tlącemu
się w nas żarowi przeistoczyć się w ogień. Odsunęłam się na centymetr, czy dwa
i przejechałam palcami przez splątane włosy szatyna. Znów wszystko zwolniło.
Oboje staliśmy się błogo śpiący.
- Wszystko jest w porządku Danny -
odezwałam się lekko ochrypniętym głosem.
Dan drgnął ledwo zauważalnie, gdy
użyłam zdrobnienia jego imienia, ale po chwili błękitne spojrzenie na powrót
stało się senne. Widziałam jak odpływa.
- Chodźmy spać - szepnęłam.
Pozwoliłam położyć się chłopakowi na
łóżku i sama wsunęłam się pod kołdrę. Smith po krótkim wahaniu objął mnie
ramieniem w pasie, opierając czoło na moim ramieniu.
Chyba właśnie to sprawiło, że się
złamałam. Patrząc w sufit, wolną ręką pogłaskałam Dana po głowie gestem,
którego używałam kiedyś wobec mojego młodszego brata, gdy w nie mógł zasnąć.
Smith nie był pewną siebie osobą. Fakt, że przyszedł w środku nocy do mojego
domu, a teraz obejmował mnie mocno, był wystarczającym dowodem na to jak bardzo
zdesperowany się stał. Poczułam jak łza, zawieszona w kąciku oka, spływa po
skroni i znika w moich włosach.
- Dlaczego ten był najgorszy? -
spytałam głosem nie zmienionym przez płacz.
Dan milczał, a ja czułam, jak
obejmująca mnie dłoń zaciska się na mojej koszulce.
- Bo odebrał mi nawet ciebie.
Elieen czytam Twojego bloga od początku i czekam na więcej i więcej. Uwielbiam Twoj styl pisania i to jak przekazujesz emocje :) Teraz przeczytałam 15 rozdział i aż sama się wzruszyłam. Dziękuję, że piszesz ff i pisz jak najwięcej, bo uzależniłam się od czytania wd :D
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. To naprawdę wiele dla mnie znaczy, nawet sobie nie wyobrażacie, jak długo zwlekałam, zanim odważyłam się publikować swoje prace. Naprawdę nie sądziłam, że spotkają się z takim ciepłym przyjęciem. To takie motywujące, że aż idę pisać, chociaż miałam iść spać...
UsuńJeszcze raz dziękuję i mam nadzieję, że usłyszę cię jeszcze kiedyś ;)
Jak najbardziej możesz na mnie liczyć:)
UsuńO rajuśku, ten rozdział był taki piękny i wzruszający. Popłakałam się jak przeczytałam ostatnie słowa Dana ;_; Chyba potrzebowałam teraz tych emocji.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że zdecydowałaś się to opublikować. Zrobiłabyś największy błąd gdybyś takie cudne słowa schowała do szuflady i przed światem. Masz tak wspaniały styl czytania i pomysły, że powinnaś naprawdę zastanowić się nad czymś konkretniejszym niż tylko opowiadanie na bloga ;) Jeśli wydasz kiedyś książkę to bądź pewna, że przynajmniej jeden egzemplarz będzie u mnie :D
Życzę weny, kochana artystko! ♥
~Pat
Dziękuję moja ukochana Pat! Zawsze mogę liczyć na twoje wspaniałe komentarze, nawet nie wiesz, jaką sprawiasz mi przyjemność za każdym razem. Jesteś taka cudowna, dziękuję!
UsuńRany napisałam styl czytania zamiast pisania xD Wieczorami to ja chyba odpływam przy Twoich tekstach i sama do końca nie wiem czy piszę to o czym myślę hahaha xD
UsuńOj tam cudowna, piszę to co widzę, a widzę tu teksty bardzo utalentowanej dziewczyny z artystyczną duszą ♥
No niestety (albo stety xD) będę obsypywać Twojego bloga licznymi komentarzami i będziesz musiała się jakoś do tego przyzwyczaić, czy tego chcesz, czy nie :D muahaha
Pozdrawiam, zUa Pat ^^
Spoko przesłanie zrozumiałam xd
UsuńJeżu jesteś taka kochana! Naprawdę nic mnie tak nie uszczęśliwić, jak ludzie, którzy czytają moje prace i poświęcają chwilę na ich skomentowanie. Dlatego nigdy, przenigdy nie będę znudzona waszymi komentarzami.
O jezu :D ten rozdział był świetny szkoda Danyula :< biedny ,Nwm czm ale wyobraziłam sobie dana w bokserkach xD
OdpowiedzUsuńgod xD fajny rozdział uzależniłam się xd twórczej weny na następny :* ♥
Może dlatego, że on faktycznie był w bokserkach ;D (ale spoko przyjechał do Alice samochodem, łamiąc pod drodze wszystkie możliwe przepisy, więc jego brak odzieży nie został zauważony przez zbyt dużą liczbę osób)
UsuńI bardzo dziękuję! Mam nadzieję że jeszcze się odezwiesz ;)
O JEZU RHFGJRHERJGHTRTJEHTRJEGHEJGHEJUIJGRHEIFGRHEI
OdpowiedzUsuńDOSTAŁAM ZAWAŁU.
WŁAŚNIE TUTAJ UMIERAM.
Jejuuu fgjertkirgnerjknsk jakie to jest piękne fgnnfgjkwefgnabjkfgrnejks i to ostatnie zdanie hgnujkhnkjergnrejkgternjkd nie potrafię się wysłowić przez Ciebie ej grjhsjggjfksgfegke rjfgnrjghnsrjjngrj !!!!
Czekam na kolejny rozdział tak niecierpliwie że zaraz zacznę pisać fanfic fanfica ._.
Nie wiem czy już to mówiłam czy nie, bo w końcu przy pierwszym komentarzu zwiesił mi się telefon, ale kocham Twój styl pisania, matko efhbudeahjb ja naprawdę nie potrafię sie wysłowić teraz
fjknskfjkw
!!!!!!!
Będę płakać ;_; no będę płakać zaraz jak nic
bvfhjvfbnhjkvfnejkvfnjk
dobra
koniec
nie spamię już
wdech wydech wdech wydech
ndjncejk
mam nadzieję że nie stracisz weny, bo jak stracisz to naprawdę zejdę na zawał i nawet Matka Boska fangirlowa jak to świetnie ujęłaś mnie nie uratuje
cjudhjufe no dejfhnje nie wiem co mam napisać, wciąż mam w głowie huczące to zdanie "bo odebrał mi nawet ciebie" bfhrjbfehjw!!!!!
kocham to opowiadanie ;--------;
~a
O wow... Nie zrozumiałam do końca wszystkiego, ale bardzo mnie cieszy twoja reakcja <3 to przemiłe, dziękuję. I hmmm ja również mam nadzieję, że moja wena (czy też, jak ja to nazywam Ven) postanowi dotrzymać mi towarzystwa jeszcze jakiś czas.
UsuńPisz Kochana,nie przestawaj! Bardzo podoba mi się twój styl i chętnie czytam, to co piszesz, nie tylko o Bastille.
OdpowiedzUsuńTen rodział bardzo mnie rozczulił, chociaż była również iskierka humoru - tak, tak...Dan w bokserkach na progu ;)
Gratuluje 2,5k wyświetleń i jestem pewna, że do końca weekendu będzie 3k.
Pozdrawiam!
Dziękuję. Dziękuję. Dziękuję. Dziękuję. I dziękuję. Co jeszcze mogę powiedzieć? Jak tak dalej pójdzie, to wpadnę przez was w samozachwyt :D wysyłam ci internetowe ciastka i uściski od Dana.
UsuńJak Ty wspaniale potrafisz grać na emocjach czytelnika... i Świetnie budujesz napięcie... jak tak dalej pójdzie to będziesz moim life ruiner'em... chyba muszę sie na to przygotować... :D <3 xxJo
OdpowiedzUsuńProponuję paczkę ciastek i gorącą czekoladę lub herbatę, lub kawę. To pomaga :D
UsuńA tak serio, to bardzo dziękuję i mam nadzieję, że może jednak nie zniszczę twojego życia doszczętnie ;)
(ale tak trochę to mogę je zniszczyć... Ale tylko trochę ;>)
UsuńBardzo ładnie wyszedł Ci ten rozdział (bo tylko ten miałam czas przeczytać) Ładne opisy, brak błędów interpunkcyjnych. Chwalić chwalić :) Cóż. Nie znam reszty historii, więc nie wypowiem się więcej, ale jak przeczytam całość na pewno zostawię parę słów więcej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ress
Zapraszam też na Jesienną Drogę
Bardzo dziękuję ^^ mam nadzieję, że historia Ci się spodoba. Jak tylko znajdę czas, chętnie przeczytam twoje opowiadanie ;)
UsuńPopłakałam się :'(
OdpowiedzUsuń'Bo odebrał mi nawet ciebie'.
Już pod poprzednią notką miałam ochotę ryczeć.. ale tym razem nie wytrzymałam. On przyszedł taki bezbronny i załamany :(
Dan przytulam cię, będzie DOBRZE <3
Oczywiście Ciebie Alicjo (czy Agrafko :) ) też przytulam :*
Usuń