wtorek, 9 września 2014

10. Przebudzenie

            Dan budził się powoli.
            Już sam ten fakt wprawił go w zdumienie. Zwykle, kiedy wreszcie udało mu się zasnąć, koszmary sprawiały, że zrywał się gwałtownie, zaplątany w kołdrę, leżąc na podłodze lub spadając z łóżka, co zwykle kończyło się licznymi obrażeniami. To właśnie ciągłe spotkania z podłogą były jednym z powodów, dla których urządził sobie miejsce do spania na dywanie w salonie. Przynajmniej głowa przestała go boleć od ciągłych zderzeń z drewnianymi panelami.
            Chłopak przez chwilę nie chciał otwierać oczu. Po raz pierwszy od tak dawna było mu wygodnie, ciepło i tak przyjemnie. Wreszcie jednak zdecydował się na zerwanie kontaktu z ciemnością. Powoli uchylił powieki. To co zobaczył sprawiło, że zmarszczył brwi i całkowicie otworzył oczy. Nie leżał w swoim łóżku. Nie znajdował się nawet we własnym mieszkaniu.
            Obudził się w domu Alice.
            Szatyn usiadł, czochrając włosy. Skąd on się tu wziął?
            Przez chwilę serce zamarło mu ze strachu. Może wcale jeszcze się nie obudził? Może to kolejny koszmar, który chce podstępnie podejść go w łóżku własnej dziewczyny. Może zaraz w wejściu pojawi się jego morderczyni i rozpocznie się kolejna wyrafinowana tortura.
            Dan zerwał się z łóżka, po czym ostrożnie zbliżył się do drzwi.
            - Alice? - odezwał się zachrypniętym głosem. - Jesteś?
            Odpowiedziała mu całkowita cisza. Chłopak wyszedł na krótki korytarz, łączący sypialnię z salonem. Od przejścia odchodziły również drzwi do łazienki, a po drugiej stronie wyjście na klatkę schodową. Całe mieszkanko było naprawdę niewielkie, ale dziewczynie najwyraźniej nie przeszkodziło to w jeszcze większym zagraceniu wolnej przestrzeni. Do każdej powierzchni pionowej przyczepione były zdjęcia, obrazki, bilety i inne drobiazgi, które na pierwszy rzut oka wydawały się być zwykłymi śmieciami. Dan wiedział, jednak, że każda najmniejsza rzecz jest wspomnieniem dziewczyny, które z troską zachowywała, porządkowała i odświeżała, gdy tylko brakowało jej natchnienia. Przebywając w mieszkaniu blondynki zawsze miał wrażenie, że odwiedza jaskinię w głowie Alice. Mógł czytać słowa, które formułowała w myślach, potem zapisywała na kartce i przyczepiała do ściany. Mógł poznać każdy szczegół jej życia i każdy moment, który był dla niej w jakiś sposób ważny. Mógł poznać całą Alice, po prostu przebywając w jej domu.
            Który w tym momencie, nie licząc obecności Dan'a, był całkiem pusty. Dziewczyna nie przebywała ani w łazience, ani w salonie, ani w niewielkiej kuchni, do której wchodziło się przez pokój gościnny. Powoli kiełkujący niepokój chłopaka, został uciszony przez kartkę, leżącą na stole. Szatyn uśmiechnął się, czytając krótką wiadomość. Udał się do sypialni gospodyni, wzdychając z ulgą, że wszystko z nią w porządku i doprowadził do porządku skotłowaną pościel na łóżku.
            W łazience znalazł czysty ręcznik, więc pozwolił sobie z niego skorzystać. Chłopak wziął gorący prysznic, używając do kąpieli żelu pod prysznic Alice. Spojrzał na etykietę pomarańczowej tuby. Mango & Jojoba. Szatyn uniósł brwi. Jojoba? Nawet nie wiedział co to jest. Z nieufnością wylał trochę płynu na gąbkę. Znajomy zapach dziewczyny Dan'a natychmiast otoczył go ciepłą chmurką. Ta cała jojoba przypomniała raczej brzoskwinię, więc połączenie z mango dawało nawet niezły efekt. Woń owoców była tak intensywna, że szatyn usłyszał burczenie w brzuchu, które niemal przebiło się przez szum wody.
            I jakiś stukot w głębi mieszkania.
            Dan natychmiast wyłączył prysznic, po czym znieruchomiał. Cisza, panująca w domu była niemal tak gęsta i namacalna jak para, unosząca się wokół chłopaka. Przed oczami szatyna już pojawiały się wszystkie sceny z koszmarów. Smith oparł się o zimne kafelki, oddychając głęboko, gdy mroczki przed oczami, przesłoniły mu widok. Nie chwila... to nie mroczki. To tylko włosy, pod ciężarem wody zaczęły wchodzić w oczy Dan'a. Odgarnął kosmyki nerwowym gestem i wyszedł z kabiny. Zimne powietrze zmroziło kropelki na jego ciele. Chłopak owinął się ręcznikiem w biodrach i bezszelestnie sięgnął po nożyczki do paznokci. Przez chwilę przyglądał się prymitywnej broni, aż wreszcie odłożył ją na miejsce z niesmakiem. Doprawdy, jeśli jego koszmary naprawdę ożyły, to nożyczki z całą pewnością nie zapewnią ochrony.
            Szatyn powoli nacisnął klamkę i wychylił głowę na korytarz, wpuszczając do niego trochę zaparowanego powietrza. Wilczej Dziewczyny tu nie było.
            - Jesteś idiotą Smith - mruknął Dan do siebie. - Serio stary... Pada ci na mózg. To żałosne...
            Zdenerwowany wyszedł z łazienki, tupiąc przy tym głośno. Gwałtownie wpadł do salonu, rozglądając się na wszystkie strony, ale nic się nie zmieniło od jego ostatniej wizyty w tym pomieszczeniu. Prawie. Na podłodze pod ścianą, która służyła Alice za wielką tablicę, leżał breloczek w kształcie misia z napisem ROMA i pocztówka z Rzymu. Chłopak podniósł drobiazgi. Do obu przyklejona była specjalna plastelina, której blondynka używała do przytwierdzenia swoich pamiątek do ściany. Pod wpływem ciężaru lepkie tworzywo odkleiło się, a metalowy breloczek spadł ze stukotem na podłogę. Oto przerażający potwór z koszmarów...
            Szatyn przyjrzał się obu przedmiotom. Na odwrocie kolorowej kartki była krótka notka.


"Cześć mała! Cholerny Rzym jest piękny! Czemu cię tu nie ma?
Ach tak...
Pan Dziwna Fryzura ma problemy.
Żałuj cioto!

(I tak zawsze będę cię kochać! Nie martw się, tak się tylko droczę. Kiedyś przyjedziemy tu razem!)
Kocham, kocham, kocham
Carl"

            Dan przez jakiś czas uważnie przyglądał się pochyłym literkom. Data w rogu pocztówki wskazywała na to, że Caroline pisała z Rzymu dwa tygodnie temu. Alice wspomniała coś o wyjeździe przyjaciółki, ale nie mówiła, że sama została zaproszona...
            Chłopak ostrożnie przykleił prezenty z powrotem do ściany, a poczucie winy rosło w nim z każdą chwilą. Jego dziewczyna została w Londynie z powodu problemów "Pana Dziwnej Fryzury". Smith doskonale wiedział, jak blondynka pragnie zwiedzać świat. W tym momencie Dan tak znienawidził siebie i koszmarów, które męczyły go od tylu tygodni, że uderzył dłonią z całej siły w zagraconą ścianę, odrywając niewielką karteczkę, która ginęła wśród tysiąca innych notatek.
            Biały skrawek papieru opadł lekko na ziemię, zerkając na chłopaka swoją treścią.

"Więc to tak smakuje wolność.
Zamknięta w ciepłych ramionach.
Chyba...
Jestem z Nim szczęśliwa.
Nie chyba.
Bez chyba."

            Smith nie mógł powstrzymać lekkiego uśmiechu. Umieścił karteczkę na miejscu i przez chwilę gapił się na nią, a smutek powoli odpływał.
            - Wynagrodzę ci to - obiecał na głos. - Zabiorę cię do Rzymu i już nigdy nie pozwolę ci zrezygnować ze swoich marzeń dla mnie. Obiecuję.

***

            Dopiero, gdy ubrał się w swoje wczorajsze ubrania, przypomniał sobie dokładnie wydarzenia ostatniej nocy. Sięgnął po telefon, leżący na szafce nocnej dziewczyny. Alice musiała go podłączyć do swojej ładowarki, bo bateria była pełna.
            Dan włączył ekran i z satysfakcją odczytał tekst piosenki, której część stworzył w samochodzie, siedząc obok blondynki. Teraz skorzystał z okazji i włączył nagrywanie. Wolał nie zawodzić wcześniej przy dziewczynie. I tak uważała go pewnie za wariata, więc po co utwierdzać ją w tym przekonaniu. Śpiewając pod nosem do dyktafonu, udał się do kuchni, żeby zaparzyć smaczną kawę.
            Kiedy czajnik przerwał nucenie szatyna, chłopak wyłączył nagrywarkę i zalał brązowy proszek, wzbijając w powietrze chmurę zapachu.
            Ktoś go obserwował.
            Parująca woda rozlała się po blacie, gdy ręka Dan'a zadrżała. W panice obejrzał się za siebie, bez przerwy lejąc wrzątek. Płyn zaczął syczeć, ściekając po drzwiczkach szafek. Przy nogach sparaliżowanego strachem Smith'a, powstała parująca kałuża.
            Nikogo tu nie było.
            Żadnej morderczyni. Żadnego wilczego wzroku. Tylko chora wyobraźnia.
            - Kurwa - szepnął Dan, odstawiając czajnik i sięgając po ścierkę. - Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa...
            Wściekły na siebie, zaczął sprzątać bałagan, który zrobił. Nie pozwoli, żeby koszmary przejęły nad nim kontrolę.
            One już to zrobiły.
            Nieprawda. Może z tym walczyć.
            Kim jest, żeby walczyć z niezwyciężonym do tej pory strachem?
            Chłopak syknął, gdy na wskazującym palcu pojawiło się zaczerwienie. Będzie bolało podczas gdy na keyboardzie. Ale nie szkodzi. Ból rozjaśnił w głowie. Dan obiecał coś Alice. Nie mógł się poddać.
            Od tej pory żadnych koszmarów. Żadnego strachu.
            Szatyn dzielnie zignorował stojące włoski na karku, które zdębiały, gdy ktoś z mieszkania obok włączył nagle zbyt głośno telewizor. Dan udał się do salonu z kamienną twarzą i kawą w dłoni, po czym oklapł na kanapie. Jego wzrok spoczął na zbiorze karteczek samoprzylepnych. Nim zdążył się powstrzymać, złapał leżący obok długopis i napisał na kartce jedno słowo. Z determinacją, wypisaną na twarzy, przykleił swoją notkę w mało widocznym miejscu na ścianie Alice i wrócił na sofę. Włączył telewizor, pogłaśniając tak, żeby zagłuszyć wszystkie niepotrzebne odgłosy.
            Również te w jego głowie.


~.~.~.~

Zwykle unikam pisania z perspektywy Dan'a, ale nie mogłam się powstrzymać i jakoś samo tak wyszło

I 330 wyświetleń, wow (w sumie nie wiem, czy to dużo, czy mało... kompletnie się na tym nie znam, jestem porażką) wielkie dzięki za czytanie tych moich wypocin, mam nadzieję, że wam się podoba.
Jeśli tak, to wiecie, zawsze możecie skomentować.
A jeśli nie, to też możecie powiedzieć co wam nie odpowiada.
Albo napisać o czym chcielibyście przeczytać (niekoniecznie z WD)
Także... komentujcie, piszcie co chcecie i rozpowszechniajcie znajomym, bo nic nie cieszy mnie bardziej, jak świadomość, że sprawiam komuś przyjemność swoim pisaniem ^^
(matko, rozpisałam się jak jakaś idiotka, przepraszam)

7 komentarzy:

  1. Przeczytałam właśnie wszystkie rozdziały Twojego opowiadania i muszę powiedzieć, że jest genialne! Zwykle trochę irytują mnie takie opowiastki o idolach, ale Ty opisujesz Dan'a tak ludzko, bez żadnych ulepszeń w stylu superbohatera. He's such a cute dork here :3 pisz dalej bo naprawdę świetnie Ci to wychodzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam, że Dan - "cherlawy chłopak, który ma dwie lewe ręce i najpiękniejsze serce na świecie" jest znacznie ciekawszy niż Dan - idol i gwiaza, obiekt miłości każdej fanki...
      Bardzo dziękuję, to dużo dla mnie znaczy i mam nadzieję, że jeszcze tu wrócisz ^^

      Usuń
  2. wstawiaj dłuższe rozdziały!:) conajmniej dwa razy dłuższe :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gdybym miała czas na pisanie, to wstawiałabym i 4 razy dłuższe, przysięgam
      a tak mam wybór między 'długie, ale rzadko' lub 'krótkie, ale częste' sama nie wiem co lepsze... (albo gorsze)
      *przekilna szkołę i matury*

      Usuń
  3. Mój kochany telefon wlasnie zwiesil się w środku chyba dwudziestowersowego komentarza. Nie każ mi pisać tego jeszcze raz ;-;
    Kocham to opowiadanie! Cherlawy Dan chwyta za serce, dolicz do tego tę troskliwosc Alice i muzykę Ludovico Einaudi w tle i bang, oto przepis na najlepszego fanfica na swiecie.
    Chyba skocze z okna jak nie dowiem się co Dan napisał na kartce, która potem przyczepil do ściany Alice, i jaki jest tekst piosenki skomponowanej przez niego w aucie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooooo elektronika to zuo...
      ale przedziękuję wspaniała osobo i obiecuję, że wszystko się kiedyś wyjaśni :D

      Usuń
  4. Daaan już bez koszmarów :) ale myślę, że nawet jeśli nie miałby tych koszmarów to Wilcza nie zniknie z ich życia :/ i nie rozpisałaś się jak idiotka! Żebyś przeczytała moke notki..albo jeszcze wgl posty.. ehh no nie ciśnij na siebie Ewelinko :'( [mam na imię Ewelina jak coś ;3]

    Kom bez trójkąta, choćby jednego nie byłby komem xD


    OdpowiedzUsuń