Dan budził się powoli.
Już sam ten fakt wprawił go w zdumienie. Zwykle, kiedy wreszcie udało mu się
zasnąć, koszmary sprawiały, że zrywał się gwałtownie, zaplątany w kołdrę, leżąc
na podłodze lub spadając z łóżka, co zwykle kończyło się
licznymi obrażeniami. To właśnie ciągłe spotkania z podłogą były jednym z
powodów, dla których urządził sobie miejsce do spania na dywanie w
salonie. Przynajmniej głowa przestała go boleć od ciągłych zderzeń z
drewnianymi panelami.
Chłopak przez chwilę nie chciał
otwierać oczu. Po raz pierwszy od tak dawna było mu wygodnie, ciepło i tak
przyjemnie. Wreszcie jednak zdecydował się na zerwanie kontaktu z ciemnością.
Powoli uchylił powieki. To co zobaczył sprawiło, że zmarszczył brwi i
całkowicie otworzył oczy. Nie leżał w swoim łóżku. Nie znajdował się nawet we
własnym mieszkaniu.
Obudził się w domu Alice.
Szatyn usiadł, czochrając włosy.
Skąd on się tu wziął?
Przez chwilę serce zamarło mu ze
strachu. Może wcale jeszcze się nie obudził? Może to kolejny koszmar, który
chce podstępnie podejść go w łóżku własnej dziewczyny. Może zaraz w wejściu
pojawi się jego morderczyni i rozpocznie się kolejna wyrafinowana tortura.
Dan zerwał się z łóżka, po czym
ostrożnie zbliżył się do drzwi.
- Alice? - odezwał się
zachrypniętym głosem. - Jesteś?
Odpowiedziała mu całkowita
cisza. Chłopak wyszedł na krótki korytarz, łączący sypialnię z salonem. Od
przejścia odchodziły również drzwi do łazienki, a po drugiej stronie
wyjście na klatkę schodową. Całe mieszkanko było naprawdę niewielkie, ale
dziewczynie najwyraźniej nie przeszkodziło to w jeszcze większym zagraceniu
wolnej przestrzeni. Do każdej powierzchni pionowej przyczepione
były zdjęcia, obrazki, bilety i inne drobiazgi, które na pierwszy rzut oka
wydawały się być zwykłymi śmieciami. Dan wiedział, jednak, że każda najmniejsza
rzecz jest wspomnieniem dziewczyny, które z troską zachowywała, porządkowała i
odświeżała, gdy tylko brakowało jej natchnienia. Przebywając w mieszkaniu blondynki
zawsze miał wrażenie, że odwiedza jaskinię w głowie Alice. Mógł czytać słowa,
które formułowała w myślach, potem zapisywała na kartce i przyczepiała do
ściany. Mógł poznać każdy szczegół jej życia i każdy moment, który był dla niej
w jakiś sposób ważny. Mógł poznać całą Alice, po prostu przebywając w jej domu.
Który w tym momencie, nie licząc
obecności Dan'a, był całkiem pusty. Dziewczyna nie przebywała ani w łazience,
ani w salonie, ani w niewielkiej kuchni, do której wchodziło się przez pokój
gościnny. Powoli kiełkujący niepokój chłopaka, został uciszony przez kartkę,
leżącą na stole. Szatyn uśmiechnął się, czytając krótką wiadomość. Udał się do
sypialni gospodyni, wzdychając z ulgą, że wszystko z nią w porządku i
doprowadził do porządku skotłowaną pościel na łóżku.
W łazience znalazł czysty
ręcznik, więc pozwolił sobie z niego skorzystać. Chłopak wziął gorący prysznic,
używając do kąpieli żelu pod prysznic Alice. Spojrzał na etykietę pomarańczowej
tuby. Mango & Jojoba. Szatyn uniósł brwi. Jojoba? Nawet nie wiedział co to
jest. Z nieufnością wylał trochę płynu na gąbkę. Znajomy zapach dziewczyny
Dan'a natychmiast otoczył go ciepłą chmurką. Ta cała jojoba przypomniała raczej
brzoskwinię, więc połączenie z mango dawało nawet niezły efekt. Woń owoców była
tak intensywna, że szatyn usłyszał burczenie w brzuchu, które niemal przebiło
się przez szum wody.
I jakiś stukot w głębi
mieszkania.
Dan natychmiast wyłączył
prysznic, po czym znieruchomiał. Cisza, panująca w domu była niemal tak gęsta i
namacalna jak para, unosząca się wokół chłopaka. Przed oczami szatyna już
pojawiały się wszystkie sceny z koszmarów. Smith oparł się o zimne kafelki,
oddychając głęboko, gdy mroczki przed oczami, przesłoniły mu widok. Nie
chwila... to nie mroczki. To tylko włosy, pod ciężarem wody zaczęły wchodzić w
oczy Dan'a. Odgarnął kosmyki nerwowym gestem i wyszedł z kabiny. Zimne
powietrze zmroziło kropelki na jego ciele. Chłopak owinął się ręcznikiem w
biodrach i bezszelestnie sięgnął po nożyczki do paznokci. Przez chwilę
przyglądał się prymitywnej broni, aż wreszcie odłożył ją na miejsce z
niesmakiem. Doprawdy, jeśli jego koszmary naprawdę ożyły, to nożyczki z całą
pewnością nie zapewnią ochrony.
Szatyn powoli nacisnął klamkę i
wychylił głowę na korytarz, wpuszczając do niego trochę zaparowanego powietrza.
Wilczej Dziewczyny tu nie było.
- Jesteś idiotą Smith - mruknął
Dan do siebie. - Serio stary... Pada ci na mózg. To żałosne...
Zdenerwowany wyszedł z łazienki,
tupiąc przy tym głośno. Gwałtownie wpadł do salonu, rozglądając się na
wszystkie strony, ale nic się nie zmieniło od jego ostatniej wizyty w tym
pomieszczeniu. Prawie. Na podłodze pod ścianą, która służyła Alice za wielką
tablicę, leżał breloczek w kształcie misia z napisem ROMA i pocztówka z Rzymu.
Chłopak podniósł drobiazgi. Do obu przyklejona była specjalna plastelina,
której blondynka używała do przytwierdzenia swoich pamiątek do ściany. Pod
wpływem ciężaru lepkie tworzywo odkleiło się, a metalowy breloczek spadł ze
stukotem na podłogę. Oto przerażający potwór z koszmarów...
Szatyn przyjrzał się obu
przedmiotom. Na odwrocie kolorowej kartki była krótka notka.
"Cześć
mała! Cholerny Rzym jest piękny! Czemu cię tu nie ma?
Ach
tak...
Pan
Dziwna Fryzura ma problemy.
Żałuj
cioto!
(I tak
zawsze będę cię kochać! Nie martw się, tak się tylko droczę. Kiedyś
przyjedziemy tu razem!)
Kocham,
kocham, kocham
Carl"
Dan przez jakiś czas uważnie
przyglądał się pochyłym literkom. Data w rogu pocztówki wskazywała na to, że
Caroline pisała z Rzymu dwa tygodnie temu. Alice wspomniała coś o wyjeździe
przyjaciółki, ale nie mówiła, że sama została zaproszona...
Chłopak ostrożnie przykleił
prezenty z powrotem do ściany, a poczucie winy rosło w nim z każdą chwilą. Jego
dziewczyna została w Londynie z powodu problemów "Pana Dziwnej
Fryzury". Smith doskonale wiedział, jak blondynka pragnie zwiedzać świat.
W tym momencie Dan tak znienawidził siebie i koszmarów, które męczyły go od
tylu tygodni, że uderzył dłonią z całej siły w zagraconą ścianę, odrywając
niewielką karteczkę, która ginęła wśród tysiąca innych notatek.
Biały skrawek papieru opadł
lekko na ziemię, zerkając na chłopaka swoją treścią.
"Więc
to tak smakuje wolność.
Zamknięta
w ciepłych ramionach.
Chyba...
Jestem z
Nim szczęśliwa.
Nie
chyba.
Bez
chyba."
Smith nie mógł powstrzymać
lekkiego uśmiechu. Umieścił karteczkę na miejscu i przez chwilę gapił się na
nią, a smutek powoli odpływał.
- Wynagrodzę ci to - obiecał na
głos. - Zabiorę cię do Rzymu i już nigdy nie pozwolę ci zrezygnować ze swoich
marzeń dla mnie. Obiecuję.
***
Dopiero, gdy ubrał się w swoje
wczorajsze ubrania, przypomniał sobie dokładnie wydarzenia ostatniej nocy.
Sięgnął po telefon, leżący na szafce nocnej dziewczyny. Alice musiała go
podłączyć do swojej ładowarki, bo bateria była pełna.
Dan włączył ekran i z
satysfakcją odczytał tekst piosenki, której część stworzył w samochodzie,
siedząc obok blondynki. Teraz skorzystał z okazji i włączył nagrywanie. Wolał
nie zawodzić wcześniej przy dziewczynie. I tak uważała go pewnie za wariata,
więc po co utwierdzać ją w tym przekonaniu. Śpiewając pod nosem do dyktafonu,
udał się do kuchni, żeby zaparzyć smaczną kawę.
Kiedy czajnik przerwał nucenie
szatyna, chłopak wyłączył nagrywarkę i zalał brązowy proszek, wzbijając w
powietrze chmurę zapachu.
Ktoś go obserwował.
Parująca woda rozlała się po blacie, gdy ręka Dan'a zadrżała. W panice obejrzał
się za siebie, bez przerwy lejąc wrzątek. Płyn zaczął syczeć, ściekając po
drzwiczkach szafek. Przy nogach sparaliżowanego strachem Smith'a,
powstała parująca kałuża.
Nikogo tu nie było.
Żadnej morderczyni. Żadnego
wilczego wzroku. Tylko chora wyobraźnia.
- Kurwa - szepnął Dan,
odstawiając czajnik i sięgając po ścierkę. - Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa...
Wściekły na siebie, zaczął
sprzątać bałagan, który zrobił. Nie pozwoli, żeby koszmary przejęły nad nim
kontrolę.
One już to zrobiły.
Nieprawda. Może z tym walczyć.
Kim jest, żeby walczyć z
niezwyciężonym do tej pory strachem?
Chłopak syknął, gdy na
wskazującym palcu pojawiło się zaczerwienie. Będzie bolało podczas gdy na
keyboardzie. Ale nie szkodzi. Ból rozjaśnił w głowie. Dan obiecał coś Alice.
Nie mógł się poddać.
Od tej pory żadnych koszmarów.
Żadnego strachu.
Szatyn dzielnie zignorował stojące włoski na karku, które zdębiały, gdy ktoś z
mieszkania obok włączył nagle zbyt głośno telewizor. Dan udał się do salonu z
kamienną twarzą i kawą w dłoni, po czym oklapł na kanapie. Jego wzrok spoczął
na zbiorze karteczek samoprzylepnych. Nim zdążył się powstrzymać,
złapał leżący obok długopis i napisał na kartce jedno słowo. Z
determinacją, wypisaną na twarzy, przykleił swoją notkę w mało widocznym
miejscu na ścianie Alice i wrócił na sofę. Włączył telewizor, pogłaśniając tak,
żeby zagłuszyć wszystkie niepotrzebne odgłosy.
Również te w jego głowie.
~.~.~.~
Zwykle unikam pisania z perspektywy Dan'a, ale nie mogłam się powstrzymać i jakoś samo tak wyszło
I 330 wyświetleń, wow (w sumie nie wiem, czy to dużo, czy mało... kompletnie się na tym nie znam, jestem porażką) wielkie dzięki za czytanie tych moich wypocin, mam nadzieję, że wam się podoba.
Jeśli tak, to wiecie, zawsze możecie skomentować.
A jeśli nie, to też możecie powiedzieć co wam nie odpowiada.
Albo napisać o czym chcielibyście przeczytać (niekoniecznie z WD)
Także... komentujcie, piszcie co chcecie i rozpowszechniajcie znajomym, bo nic nie cieszy mnie bardziej, jak świadomość, że sprawiam komuś przyjemność swoim pisaniem ^^
(matko, rozpisałam się jak jakaś idiotka, przepraszam)
Przeczytałam właśnie wszystkie rozdziały Twojego opowiadania i muszę powiedzieć, że jest genialne! Zwykle trochę irytują mnie takie opowiastki o idolach, ale Ty opisujesz Dan'a tak ludzko, bez żadnych ulepszeń w stylu superbohatera. He's such a cute dork here :3 pisz dalej bo naprawdę świetnie Ci to wychodzi :)
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że Dan - "cherlawy chłopak, który ma dwie lewe ręce i najpiękniejsze serce na świecie" jest znacznie ciekawszy niż Dan - idol i gwiaza, obiekt miłości każdej fanki...
UsuńBardzo dziękuję, to dużo dla mnie znaczy i mam nadzieję, że jeszcze tu wrócisz ^^
wstawiaj dłuższe rozdziały!:) conajmniej dwa razy dłuższe :D
OdpowiedzUsuńgdybym miała czas na pisanie, to wstawiałabym i 4 razy dłuższe, przysięgam
Usuńa tak mam wybór między 'długie, ale rzadko' lub 'krótkie, ale częste' sama nie wiem co lepsze... (albo gorsze)
*przekilna szkołę i matury*
Mój kochany telefon wlasnie zwiesil się w środku chyba dwudziestowersowego komentarza. Nie każ mi pisać tego jeszcze raz ;-;
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie! Cherlawy Dan chwyta za serce, dolicz do tego tę troskliwosc Alice i muzykę Ludovico Einaudi w tle i bang, oto przepis na najlepszego fanfica na swiecie.
Chyba skocze z okna jak nie dowiem się co Dan napisał na kartce, która potem przyczepil do ściany Alice, i jaki jest tekst piosenki skomponowanej przez niego w aucie <3
ooooo elektronika to zuo...
Usuńale przedziękuję wspaniała osobo i obiecuję, że wszystko się kiedyś wyjaśni :D
Daaan już bez koszmarów :) ale myślę, że nawet jeśli nie miałby tych koszmarów to Wilcza nie zniknie z ich życia :/ i nie rozpisałaś się jak idiotka! Żebyś przeczytała moke notki..albo jeszcze wgl posty.. ehh no nie ciśnij na siebie Ewelinko :'( [mam na imię Ewelina jak coś ;3]
OdpowiedzUsuńKom bez trójkąta, choćby jednego nie byłby komem xD
▲