czwartek, 16 kwietnia 2015

Zlecenie - "And all the world will read you"

Cześć kochani!!!

Konsekwentnie nic nie piszę, chociaż czuję jak z dnia na dzień coraz gorzej się z tym czuję i coraz bardziej wypadam z wprawy. Dlatego jako krótkie oderwanie od rzeczywistości napisałam kawałek rozdziału cudownego ff Oli.
Naprawdę polecam jej blog. All The World Will Read You czyta się wygodnie i mimo lekkiej fabuły, możecie być pewni, że was zaskoczy!

Czytajcie, czytajcie i komentujcie prace wspaniałej Olku!
Nie wiem, czy ktoś tu jeszcze wpada, ale jak wam mija życie? Tęsknie zarówno za wami, jak moimi dzieciakami!

UWAGA: Postacie z rozdziału oraz z całego ff Oli nie są związane z bohaterami oraz wydarzeniami z Wilczej Dziewczyny!
(czasu nie mam, więc pozwoliłam sobie na szybko skopiować ten fragment z bloga Olku, więc forma graficzna rozdziału będzie trochę inna niż zwykle, wybaczcie)

~.~.~.~

Rozdział 21.

W mieszkaniu panowała nienaturalna cisza.
Zwykle właściciel dbał aby chociaż cicha muzyka rozpraszała milczenie. Dzisiaj albo nie miał na to ochoty, albo jego głowa była tak przepełniona myślami, że nie zauważył braku, wędrującej zazwyczaj po korytarzach, melodii.
Alicja z dyskretnym niepokojem obserwowała, jak Dan wypija kolejną lampkę wina. Mężczyzna wytarł rudą brodę i od razu zaczął sobie dolewać alkohol, podczas gdy blondynka wciąż spokojnie sączyła pierwszą kolejkę.
 - Mogłeś powiedzieć, że zwyczajnie chcesz się nawalić. - mruknęła wreszcie kobieta, nie mogąc dłużej patrzeć na zachowanie przyjaciela. - Wzięłabym wódkę.
 Smith odstawił kieliszek i odchylił głowę, zamykając oczy.
 - Ona wcale się nie zmieniła. - stwierdził cicho.
Dan z kolei uległ wielu zmianom po odejściu Alex. Alice wciąż pamiętała, gdy, jeszcze jako młody chłopak, pisał do niej, opowiadając o dziewczynie, która należała do tych wyjątkowych osób, zmieniających innych na zawsze.
Kiedy Polka zapadła w śpiączkę, życie piosenkarza już nigdy nie było takie samo.
Pisarka westchnęła, widząc zaciśnięte szczęki bruneta.
- Minęło osiemnaście lat... - zaczęła niepewnie.
- Wiem! - przerwał przyjaciółce zirytowany mężczyzna. - No przecież wiem. Ale co z tego? Ja tylko powiedziałem, że wcale się nie zmieniła.
Był wyjątkowo drażliwy. Ale czemu się dziwić? To nie był zbyt przyjemny temat.
 - Może powinieneś się z nią umówić? - kobieta próbowała na nowo podjąć wątek
. - Nie chce mnie widzieć. - Smith skulił się na wygodnej kanapie. - Musi mnie strasznie nienawidzić. Co ja jej niby takiego zrobiłem?
- Oj Danny. - Alice uśmiechnęła się lekko i pochyliła się, żeby poczochrać nadal bujną, chociaż przeplataną siwymi pasami, czuprynę. - Ona wcale cię nie nienawidzi. Zaczęła nowe życie. Ma córkę. Przeprowadziła się do Londynu. Może boi się wracać do przeszłości. Nie ma powodu, żeby darzyć cię nienawiścią. Po prostu stałeś się tylko wspomnieniem, do którego może nie chce wracać.
Błękitne oczy spojrzały na kobietę niepewnie. W spojrzeniu Smitha pojawił się ból, który piosenkarz bezskutecznie próbował ukryć przez tyle lat. Blondynka wiedziała, że jej słowa ranią przyjaciela, ale nie było innego sposobu, żeby zmusić go do działania, jak wywołanie w nim buntu.
 - Ale ja nie chcę byćjej wspomnieniem. - zaprotestował Dan.
 Mówił tak cicho, że mimo panującego spokoju, Alice ledwo go dosłyszała.
- No cóż, spóźniłeś się z tym postanowieniem jakieś osiemnaście lat. - rzuciła luźno Polka, oglądając swoje paznokcie. - Użalanie się nad sobą nic ci teraz nie da.
 Brunet zagryzł mocno wargę, odwracając wzrok. Kobieta nie rzucała z reguły złośliwych uwag, które mogły zranić inne osoby. Była na to zbyt miła. Dlatego jej zachowanie zdziwiło Smitha.
 - Co dzisiaj z tobą? - mruknął wokalista, a jego dłoń niebezpiecznie zbliżyła się do butelki.
Blondynka westchnęła przeciągle, nadając pozie odrobinę arogancji. Zawsze była dobra w grze aktorskiej. Zanim Dan zdążył sięgnąć po szklane naczynie, złapała je i przysunęła do siebie, żeby znalazło się poza zasięgiem niebieskookiego.
 - A co z tobą? - odparła z chłodnym uśmiechem. - Czyżbyś dalej ją...
 - Nie! - przerwał natychmiast mężczyzna, przenosząc się do pozycji półleżącej. - Nic z tych rzeczy! Ja po prostu...
Kiedy przeczesywał włosy nerwowym gestem wyglądał jak tamten młody chłopak pełen ambicji i z błyskiem w oku przed jednym z nigdy niekończących się koncertów. Alice nie pamiętała, w którym dokładnie momencie w życiu muzyka pojawiło się więcej alkoholu i samotnego śpiewania nocą w dziwnych miejscach, niż koncertów oraz wywiadów. Zupełnie jakby znów znalazł się w punkcie wyjścia i nie miał pojęcia, w którą stronę pójść.
Na szczęście pisarka doskonale wiedziała, kto może ruszyć go z miejsca.
 - Kochasz ją?
Czekała spokojnie, obserwując, jak Dan nieruchomo wije się w myślach, próbując wreszcie zdecydować, co czuje. Jego oddech przyspieszył, jakby brunet faktycznie wykonywał fizyczną pracę. Wreszcie Smith z cichym jękiem oparł łokcie na kolanach i ukrył twarz w dłoniach. Kobieta uśmiechnęła się lekko, gdy piosenkarz wymruczał coś niezrozumiałego w odpowiedzi.
- No to kochasz ją czy nie? - ponowiła pytanie, ale już cieplejszym tonem.
- Uchym...
- Nie słyszę...
- No kchm...
- Dan.
 Niebieskie oczy spiorunowały ją pełnym irytacji spojrzeniem.
- No kocham ją! - wybuchł wreszcie, niemal wstając. - Kocham ją od tylu lat, że już nawet nie wiem, kiedy ją kocham, a kiedy nie, a kiedy już myślę, że jej nie kocham, to okazuje się, że ją kocham, ale jak ją kocham, to nienawidzę tego, że ją kocham, więc wmawiam sobie, że jej nie kocham, ale bez względu na to, co robię, bez względu na to jak się staram, to i tak... - opadł bezsilnie na oparcie sofy, spuszczając luźno dłonie wzdłuż ciała. - To i tak ją kocham.
Blondynka nie mogła powstrzymać śmiechu na widok zrezygnowania przyjaciela.
 - Jasne. - warknął mężczyzna. - Jeszcze się ze mnie śmiej.
Alice wyciągnęła z torebki niewielki kawałek papieru i podała go Danowi.
 - Może zamiast męczyć mnie swoimi jękami, przestaniesz tworzyć o niej smutne piosenki, których nie chcesz nikomu pokazać i się z nią umówisz? - spytała.
Smith przyglądał się rzędowi cyferek na karteczce. Wreszcie spojrzał na przyjaciółkę, a na jego ustach pojawił się lekki uśmiech.
- Ty mała, podstępna żmijo. - zmrużył oczy, niemal ukrywając je pod długimi rzęsami. - Wyłudziłaś od niej numer?
- Acham. - zadowolona pisarka kiwnęła głową, jak dziecko, które chwali się niedowierzającej mamie szóstką z matematyki.
Całe życie musiała walczyć z infantylizmem, który czasem przejmował kontrolę nad jej zanurzoną w chmurach głową.
- Jesteś niesamowita. - brunet parsknął śmiechem.
- Pamiętaj, nigdy nie wątp w moje nadprzyrodzone moce. - wystawiła język i napiła się chłodnego wina, powstrzymując chichot.
Smith przez jakiś czas ściskał w dłoni świstek, aż wreszcie Alice podniosła się lekko z fotela. Wiedziała, że mężczyzna chce jak najszybciej wykorzystać daną mu szansę. Błysk, który wreszcie pojawił się w jego oczach, mówił sam za siebie. W końcu piosenkarz czekał na to osiemnaście długich lat.
Dan odprowadził ją do drzwi, ale mała karteczka wydawała się być bardziej zajmująca niż przyjaciółka.
 - Hej Smith...
Niebieskooki spojrzał na kobietę rozkojarzony i w tym samym momencie Alice objęła go za szyję, przytulając z całej siły.
- Nie zwal tego, okay? - mruknęła, chowając twarz w miękkim materiale bluzy piosenkarza. - I nie poddawaj się. Jestem pewna, że ona też za tobą tęskni.
- Dziękuję. - odparł Dan, uśmiechając się szeroko. - Naprawdę Ci dziękuję Alice... Ale weź już przestań. O matko, bo się uduszę...
Zawsze narzekał i udawał, że coś go boli, gdy blondynka go przytulała.
Pisarka cmoknęła brodaty policzek ze śmiechem i odsunęła się od bruneta.
- Powodzenia idioto.
Wciąż uśmiechała się, gdy przygarbiona sylwetka, z koślawymi nogami zamykała za nią drzwi. Kochała tego idiotę i chciała, żeby wreszcie był szczęśliwy. Wiedziała, że tylko Alex przyniesie tej pięknej, utrapionej duszy spokój. Pytanie, które sprawiło, że kobieta opuściła kąciki ust, wzdychając ciężko brzmiało:
Czy Alex nadal kochała go tak, jak on kochał ją?