środa, 3 grudnia 2014

26. Locked Out of Heaven


            To co zastałam w domu odrobinę różniło się od tego, co zostawiłam, wychodząc wczoraj wieczorem.
            - Co...Ty... Zrobiłeś.
            George leżał na kanapie i oglądał telewizję.
            - No co, sama tu przyszła - mruknął.
            Obok bruneta leżała moja sąsiadka z góry w samej bieliźnie i słodko spała. Właściwie Madleen nie dawała mi wielu powodów do nienawiści, ale nigdy za nią nie przepadałam. Irytowały mnie tony makijażu, na jej twarzy, różowe szpilki, które tupały głośno w środku nocy, gdy dziewczyna wracała z licznych imprez, ale najgorsze były chyba te rozjaśniane blond włosy. Każdy stereotyp o blondynkach został zawarty w tej jednej istotce, chichoczącej jak lalka.
            - Czy wy... - nie dokończyłam zdania. - Nie zrobiłeś mi tego, prawda stary?
            Twarz George'a rozjaśnił uśmiech.
            - Nie będę wdawał się w szczegóły. Nie chcesz tego.
            Jęknęłam głośno ze zrezygnowaniem. Złapałam z podłogi zwiniętą sukienkę w dwa palce. Oczywiście była niewyobrażalnie krótka. I różowa.
            Podeszłam do dziewczyny i potrząsnęłam jej ramię. Puste butelki po alkoholu, leżące pod stolikiem nie uszły mojej uwadze. Madleen zmarszczyła drobny nosek i uchyliła wydłużane rzęsy, patrząc na mnie nieprzytomnie.
            - Cześć Alice - rozpromieniła się na mój widok.
            - Zdaje się, że... emmmm... Brakuje ci kilka części garderoby - mruknęłam, podając blondynce jej ubranie.
            Dziewczyna spojrzała na siebie i przyjęła sukienkę.
            - Ojej - zachichotała. - Kiedy to się stało?
            - Nie mam pojęcia - uśmiechnęłam się nieszczerze i trzepnęłam George'a w tę pustą łepetynę, gdy pożerał wzrokiem pośladki dziewczyny w koronkowych majtkach.
            - Ja tylko chciałam pożyczyć trochę kawy rozpuszczalnej - tłumaczyła Madleen, ubierając się. - Ale nie było cię, a... - spojrzała niepewnie na Haydena.
            - George - podpowiedziałam usłużnie.
            - A George... - blondynka znów się uśmiechnęła. - Geroge nie wiedział, gdzie trzymasz kawę, więc zaproponował, żebym na ciebie poczekała, a ja przystałam na propozycję.
            Poszłam do kuchni i wyjęłam z szafki puszkę z resztką kawy. I tak kupiłam już nową. A mój przyjaciel doskonale wiedział, gdzie ją trzymam. Mały gwałciciel.
            - Bardzo dziękujęęęęę - pisnęła szczęśliwa Madleen. - To ja już będę lecieć. Teraz na pewno nie zasnę. Pa George! - pocałowała w usta siedzącego na sofie bruneta, rozpłaszczając na nim swój zapush-upowany biust. - Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
            Zamknęłam za  blondynką drzwi i wróciłam do salonu. Stałam nad chłopakiem i patrzyłam na niego oskarżycielskim wzrokiem tak długo, aż zareagował.
            - No co? - burknął niezadowolony, że przeszkadzam mu w oglądaniu Project Run Away. - Miałem zmarnować szansę? Wiesz jaki jestem.
            - Jeśli będziesz pieprzył panienki w moim domu, to nie będziesz miał do niego wstępu - warknęłam wściekła. - Rób sobie co chcesz, ale ja nie chcę potem znajdować ich bielizny. Albo, co gorsza - wzdrygnęłam się. - Twoich gumek. Albo twoich gaci. Nie chcę widzieć żadnych śladów twojego życia seksualnego w moim domu. W ogóle żadnych śladów twojej obecności. Jasne?
            Geroge westchnął, ale chyba do niego dotarło. Z tym chłopakiem trzeba było rozmawiać rzeczowo i jasno aż do bólu, bo inaczej zinterpretuje to na swój porąbany sposób.
            - No dobra, dobra - powiedział pokojowo. - Sorry moja najukochańsza zakonnico. Nie będę już, okay?
            - Okay - kiwnęłam głową. - A teraz idź wyrzucić śmieci.
            - Ale...
            - Wyrzuciłeś gumkę do kosza, prawdaaaaa? - upewniłam się, czując, jak mdłości po turlaniu się w parku wracają.
            - No raczej - oburzył się Hayden. - Aż tak bezczelny nie jestem, żeby ci zostawiać takie niespodzianki.
            - ,,Niespodzianki" to dobre określenie - stwierdziłam zimno. - Rusz tyłek i wyrzuć śmieci.
            George podniósł się ciężko i ruszył do kuchni, żeby spełnić moje polecenie.
          Weszłam do sypialni i rozejrzałam się podejrzliwie. Na szczęście do mojego azylu nikt nie wchodził. Zamknęłam drzwi i padłam twarzą na łóżko. To był ciężki dzień. Powinnam zacząć pisać pracę na spotkanie w sobotę. Uniosłam głowę, żeby zerknąć, która godzina. Było już po ósmej. Niedługo będę musiała jechać do Dana, żeby spędzić u niego kolejną, anty-koszmarową noc. Moja głowa zapadła się z powrotem w kołdrze, która stłumiła zwierzęce zawodzenie, wydobywające się z mojego gardła. Tak strasznie mi się nic nie chciało. Zacznę jutro. Naprawdę.

***

            Zgasiłam lampkę i zwinęłam się w kulkę na łóżku Dana. Chłopak zanurzył nos w moich włosach i westchnął.
            - To chyba jedyna dobra strona koszmarów - mruknął zadowolony.
            - Mam wrażenie, że udusisz się przez sen moimi kłakami, które wejdą ci do nochala - odpowiedziałam, bawiąc się obejmującą mnie dłonią.
            - Wątpię - zaoponował Smith. - Raczej po prostu obudzisz się z włosami w moich glutach.
            - Fuuuuuj - zachichotałam. - Ale przynajmniej zobaczę jak mi w zielonych włosach...
            - Ochyda - stwierdził chłopak.
            Zamknęłam oczy z uśmiechem na ustach. Powoli zapominałam o wszystkim. Oddech rozczochrańca działał jak kołysanka, którą mama śpiewała mi kilkanaście lat temu.
            Kilkanaście lat temu.
            Jak dużo czasu minęło odkąd byłam dzieckiem...
            Pisałam mamie wierszyki na Dzień Matki.
            Miałam błękitny kocyk.
            I chomika...
            Lubiłam swojego chomika.
            Fajnie było być dzieckiem.
            - Alice...?
            Ocknęłam się ze swoich dziwnych, sennych myśli. Dan czekał w milczeniu na moją reakcję.
            - Hmm - wymruczałam pytająco
            - Dziękuję - szepnął szatyn.
            - Spoko - odparłam cicho, chcąc już tylko zasnąć.
            - Ale naprawdę - kontynuował chłopak. - Nie wiem co bym teraz bez ciebie zrobił. Może by już mnie nawet nie było. Może całkiem bym zwariował. Jesteś moją deską ratunkową. Bez ciebie nie szykowałbym się teraz do koncertu. Wciąż śpiewałbym do czterech białych ścian. I chyba nie boję się aż tak, jak bałem się na początku. Wiem, że jeśli będę stał na scenie i patrzył na ciebie, to nic złego się nie stanie. Dopóki będziesz ze mną, wszytko będzie okay.
            Patrzyłam szeroko otwartymi oczami w ciemność.
            Sobota.
            - Sobota - powiedziałam głucho.
            - Tak - wyczułam uśmiech Dana. - Wielki dzień.
            Sobota.
            Nie mogłam tego zrobić.
            Nie mogłam zostawić rozczochrańca samego na scenie. Nie po tym co mi właśnie powiedział. Nie mogłam powiedzieć mu, że mnie nie będzie, że będę zbyt zajęta swoimi sprawami, że po tym wszystkim, co razem przeszliśmy, musi radzić sobie sam.
            Ciemność nie działała na mnie dobrze. Podejmując decyzję w ciepłych objęciach śpiącego Dana, czułam czające się w mroku koszmary.


~.~.~.~


Zgodnie z umową, dzisiaj nowy, krótki rozdział!
Trochę George'a, który jest okropnym idiotą, trochę Dalice, które jest kochane, trochę Dana, który jest jeszcze kochańszy i... mały zalążek problemów. Jeśli mogę to tak nazwać... Chyba mogę. 
W sam raz na połowę tygodnia! Trzymajmy się, już wkrótce weekend, a tymczasem dzisiejszy gif, którego źródło zawsze powoduje u mnie stanowczo za dużo uczuć:


Bastille - Locked Out of Heaven

14 komentarzy:

  1. Oh, jakie słodziaki, chociaż nie ma ich za dużo :c Jestem ciekawa jak Dan zareaguję na tą małą "zdradę"...
    Przy scenach z Georgem zawszę się śmieję :D
    Przechodzę w stan

    A "Locked out of Heaven" w wykonaniu Bastille taki *.* (chyba mój ulubiony cover, jednak ciężko wybrać).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto tam wie tego małego Dana... Dzieciak jest czasem nieobliczalny, a czasem kompletnie przewidywalny (wow zrymowałam)

      No tak G. jest tą postacią, która nawet jeśli ma negatywny wydźwięk, to jest pozytywna :D
      Ja też nigdy nie mogę wybrać... Bo przecież jest jeszcze Requiem For Jeans i No Scrubs i tyle innych wspaniałych piosenek ;-; Ale to wykonanie jest naprawdę niesamowite, to trzeba przyznać

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Oh, czemu te komentarze zawsze muszą się usuwać lub coś się z nich usunąć? D:
      Przechodzę w stan- czekam na weekend xD *

      Usuń
  2. Wait... WHAT?! DLACZEGO TAKI KRÓTKI?! ;-;
    George, jaką ja mam do niego wielką słabość. Nie wiem, czy potrafiłabym znieść widok kawałka plastiku w moim domu... WYJEBAŁABYM OD RAZU, a Georga przy okazji zjebała za fatalny gust i za niskie stawianie poprzeczki (wybacz wulgaryzmy, ale żadne inne słowa nie oddały by tej ekspresji) xD

    Alice i Dan w łóżku tacy słooodcy... tez tak chce ;-; Nawet jeśli by moje włosy miały być zielone xD

    Ciekawe mnie, jak Alice wybrnie z tej sobory... i kiedy wreszcie Ian wróci do łask (tak. zdecydowanie za bardzo polubiłam kolejną twoja postać) *^*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam całe wypracowanie i zgadnij co... Tak. KOMENTARZ MI SIĘ USUNĄŁ
      Kiedyś coś mnie trafi po prostu... Dobra, jeszcze raz:

      OH NO SORRY MUSIAŁAM ;-;
      Jeśli ty masz do niego słabość, to wyobraź sobie jaką słabość ma do niego Alice... Moja biedna mała dziewczynka zna już tego idiotę od tylu lat, że wie, iż G. jest osobą, która... (uwaga użyję brzydkiego określenia) nawet jak drzewko wyrucha, to będzie szczęśliwa, więc wybór chłopaka nawet jej nie dziwi. Wie, że Madleen już raczej nie zazna miłości od swojego Żorżiego, nawet jeśli będzie się o to prosiła. Bardziej to Alice chyba przeraził fakt, że akcja działa się w jej mieszkaniu...

      I owszem, sceny łóżkowe, takie jak ta, to moje ulubione do opisywania sceny, mogłabym o nich pisać bez końca. Spanie w łóżku z osobą taką jak Dan (nie chodzi mi konkretnie o niego, raczej po prostu o takiego mentalnego Dana... wiesz... twojego prywatnego, najukochańszego dorka) jest moim absoultnie najważniejszym podpunktem idealnego związku.

      A Ian (z tego co pamiętam...?) pojawi sie już w kolejnym rozdziale, więc spokojnie, niedługo zobaczymy, jak mały pisarzyk namiesza w życiu Dalice :D

      Usuń
  3. Buahahhaha co za George, no nie mogę z nim! xD Na miejscu Alice też bym się BARDZO wkurzyła na niego. To, że go nie wywaliła od razu za drzwi to świadczy o jej dobrej duszy :D

    Ojej, ojej :c Nie chciałabym być w takiej sytuacji i musieć podjąć tak ważną decyzję. Kurcze, własnie na ten moment czekam jak na razie najbardziej. Bardzo ciekawi mnie jak Alice wyjdzie z tego. Jeszcze przy tym, co słyszy z ust Dana :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewentualnie to kwestia przyzwyczajenia. Ile można się wkurzać na takie debila jak G., skoro wiadomo, że nic to nie da. Każdemu by się znudziło xd

      Właśnie przeglądam przyszłe rozdziały i tak na patrząc, to odpowiedzi na wszystkie Twoje pytania pojawią się w kolejnych (nie kolejnym, jak wcześniej sądziłam) rozdziałach ^^

      Usuń
  4. Nienawidzę pisać komentarzy! Ale spokojnie! Tylko dlatego że po prostu się nie dodają albo usuwają albo..ughhhh,...
    Polecam wszystkim kopiowanie zanim dodacie cokolwiek, będzie łatwiej :)

    Ale do rzeczy! Przepraszam za ten mój wstęp ale musiałam :)
    Krótko ale i tak fajnie skoro masz dodawać 2 razy w tygodniu.

    George, normalnie leci na łatwiznę :P i to dosłownie! eh faceci... XD

    Coś czuję że Alice jednak pójdzie na występ na Dana, chociaż... straci swoja szansę? No nie wiem, ciężki ma orzech do zgryzienia...nie zazdroszczę jej. Sama nie wiem co bym zrobiła w takiej sytuacji...

    Moja Droga, cóż ja więcej mogę napisać?
    Czekam na następny !
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raaaaany znam twój ból... Każdy mój komentarz usuwa się conajmniej raz, to naprawdę irytujące..

      Tak to było bardzo dosłowne opisanie G. xD Ale bardzo słuszne. George raczej nie jest wybredny... Kurde tak sb myślę... Ktoś powinien się wziąć za jego naprostowanie... Hmmm zastanowię się nad tym.

      Przyznam, że ja sama też nie wiedziałabym co zrobić w takiej sytuacji._. Coś okropnego.

      Bardzo dziękuję! Prawdopodobnie w sobotę wiele się wyjaśni :D

      Usuń
  5. Co za świniak z tego George'a! Sąsiadka wpadła po kawę, a ten ją od razu w obroty wziął. Może, to dziwne ale w pełni akceptuję, te jego zachowania jaskiniowca :) Kiedy on się pojawia w rozdziale, to zawsze wywołuje u mnie falę śmiechu.
    Dalice są razem przesłodcy. Czytając ich rozmowę w łóżku, naszła mie ochota żeby skulić się pod ciepłą kołdrą i śnić o samych pięknych rzeczach.
    Z niepokojem czekam na moment kiedy Dan dowie się, że Alice ma występ w tym samym czasie co on. A na razie idę śnić o turlaniu się z Danem w liściach :)

    Buziaki XXX

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dokładnie. Zawsze mówię, że G. to taki typ bohatera, który nawet jeśli jest negatywny, to jest pozytywny :D zachowanie jaskiniowca... Wykorzystam kiedyś to określenie xd

      Wiem, że jest już ranek, ale mam nadzieję, że przyśniło ci się turlanie!

      Usuń
  6. Turlanie się w liściach - hahah xD
    No i George zboczuch... ale jego i naczej sobie nie wyobrażam. Jest bardzo sympatyczny :)
    Ehh zielone włosy.. z jednej strony ohydne z drugiej urocze *-*
    Masz naprawdę wielki talent ! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, dziękuję za wszystkie przemiłe komentarze! Jesteś urocza i bardzo cieszę się, że spodobało ci się moje opowiadanie! Twoje komentarze wiele dla mnie znaczą, dziękuję dziękuję dziękuję!

      Usuń