środa, 10 grudnia 2014

28. Nowe złe decyzje


            Złapałam dużą koszulkę, zwiniętą w kącie łazienki i narzuciłam ją na siebie. Czerwona od śmiechu twarz zaczęła mi się dodatkowo rumienić. Może nie czułam się niezręcznie przy przyjacielu, ale mój chłopak to jednak inna sprawa.
            - Cześć Daaaaanny! - odezwał się George stanowczo zbyt przyjaźnie. - Teraz chwila wyjaśnienia, dobra? - wstając i podciągnął sobie bezczelnie bokserki, które przed chwilą prawie odsłaniały mu tyłek.
            Jasna cholera.
            - Wcale nie zamierzaliśmy uprawiać seksu - oznajmił stanowczo Hayden.
            Dan zamrugał.
            Jasna cholera.
            - Po prostu Alice zmokła, więc ją rozebrałem.
            Jasna cholera.
            - A potem przypomniała sobie, jak kąpaliśmy się na golasa w jeziorze, więc zaczęliśmy się śmiać.
            JASNA CHOLERA.
            Mój chłopak powoli skierował na mnie wzrok. Już otwierałam usta, żeby wytłumaczyć całą tę sytuację w jakiś normalny sposób.
            - Nie odpisywałaś mi przez ponad godzinę - powiedział nienaturalnie pustym głosem. - Myślałem, że coś ci się stało...
            No faktycznie. Nie kliknęłam durnego "wyślij".
            - Ale chyba byłaś po prostu zajęta.
            Niebieskie spojrzenie przesunęło się po ciele George'a. Brunet miał jeszcze morką skórę, ponieważ ochlapał się wodą z mojej koszulki. Chyba gorzej być nie mogło.
            - Robi się chyba nieprzyjemnie - wymamrotał Hayden. - To ja może pójdę do swojego domku na kanapie.
            - Mieszkasz tu - stwierdził Smith.
            Przymknęłam oczy. Jednak mogło być gorzej.
            - Tsaaa - mój przyjaciel podrapał się po karku. - Moja dziewczyna znalazła sobie innego i wywaliła mnie w domu, więc teraz szukam sobie nowej laski, a Alice akurat była pod ręką.
            O Chryste.
            - Okay wystarczy - odezwałam się wreszcie, przełykając gulę w gardle, która uniemożliwiała mi mówienie. - Czasami zastanawiam się, czy robisz to specjalnie, czy po prostu wszystko, co wydostaje się z twoich ust, jest synonimem kłopotów - rzuciłam do George'a. - To nie jest wcale tak okropnie, jak twoja wersja. Wynocha.
            Hayden zostawił nas samych, ale nie chciałam rozmawiać w łazience, więc przeszliśmy do mojej sypialni.
            Zdałam tam dokładną relację z ostatniej godziny, pomijając jedynie dokładny temat mojej kłótni z przyjacielem. Kilka razy całkiem się zapowietrzyłam, ale z wypiekami na twarzy jakoś dobrnęłam do końca tej idiotycznej historii.
            Mimo moich starań, Dan wciąż patrzył na swoje dłonie i milczał.
            - No powiedz coś - mruknęłam cicho.
            - Długo się znacie?
            Przygryzłam wargę, licząc w myślach cały ten czas spędzone razem.
            - Ponad dziesięć lat chyba...
            - To długo.
            - Pół życia w sumie - przytaknęłam, zastanawiając się do czego szatyn zmierza.
            - I... - rozczochraniec przeczesał włosy. - Naprawdę nigdy nie myśleliście o byciu razem?
            Och. A więc o to chodziło.
            - No co ty! - zaprotestowałam, uśmiechając się lekko. - George jest dla mnie jak brat. Kiedy go poznałam, sama myśl o parach i całowaniu się była czymś absolutnie obrzydliwym.
            Smith wyglądał, jakby chciał coś jeszcze powiedzieć. Widziałam w błękitnych oczach, że wciąż ma wątpliwości. Naprawdę sądził, że mogłabym go zdradzać z tym idiotą, który uprawia seks z przypadkowymi osobnikami, czasami nieznanej płci i na pewno ma jakąś chorobę weneryczną.
            Boże, kogo ja trzymam w swoim domu tak właściwie?
            - Dannyyyyy - zamruczałam, wciskając nos w szyję chłopaka. - No nie bądź zazdrosny nooooo.
            Długie palce pogłaskały mnie po policzku. Musnęłam lekko mały dołeczek za uchem szatyna, tuż nad szczęką i poczułam dreszcz przechodzący przez ciało głupiego pesymisty.
            - Nie jestem - szepnął Smith, patrząc przed siebie. - Czy ty właśnie próbujesz mnie przekupić? - spytał, kiedy przesunęłam ustami po ogolonym policzku.
            W głosie Dana pojawiła się nutka rozbawienia.
            Odsunęłam się i westchnęłam cierpiętniczo.
            - Geooooorge! - krzyknęłam.
            Smith uniósł brwi niepewnie.
            - Cooooo? - jęknął mój lokator z salonu.
            - Dan uważa, że istnieje możliwość, iż go z tobą zdradzam! - oznajmiłam, powstrzymując śmiech na widok paniki w błękitnych oczach.
            - No jaaaaaaaaasne! - rozległ się pełen ironii okrzyk bruneta. - Pieprzymy się od podstawówki! Bo przecież każdy normalny brat bzyka swoją siostrę nie?! Bo przecież to całkiem normalne i wcale się zaraz nie zrzygam na samą myśl o tym! Stary, proszę cię, trzymaj swoją chorą wyobraźnię na wodzy!
            Nawet rozczochraniec obok mnie nie mógł powstrzymać chichotu.
            - No widzisz? - uśmiechnęłam się szeroko.
            Błękitne spojrzenie odwzajemniło uśmiech. Szatyn przyciągnął mnie za biodra i posadził sobie na kolanach. Objęłam go nogami w pasie. 
            -  Naprawdę nie musisz się o mnie martwić. - powiedziałam, zarzucając ramiona na szyję chłopaka.
            Chłopak oblizał wargi, a potem zacisnął usta, a ja poczułam irracjonalną potrzebę rzucenia się na niego.
            - Zawsze muszę się o ciebie martwić - stwierdził cicho.
            Pocałowałam go z całej siły, błagając w duchu, żeby George nie postanowił wparować mi teraz do sypialni. Przesunęłam językiem po gładkich zębach. Uniosłam kącik ust, czując łaskoczący nacisk krzywego kła. W tym momencie potrzebowałam rozczochrańca i jego bliskości bardziej niż czegokolwiek na świecie. Mogłam nie oddychać, mogłam płonąć, zamarzać, umierać. Naprawdę mało mnie to obchodziło, kiedy ciepłe dłonie wędrowały po moim ciele.
            Później zastanawiałam się, co spowodowało ten gwałtowny przypływ desperackich uczuć i doszłam do wniosku, że w tym momencie byłam przerażona wizją jego straty. Bałam się życia bez mojego pesymisty, bez jego miłości i bez możliwości kochania go.
            - Alice - mruknął Dan, odsuwając się na kilka centymetrów od moich ust. - Obiecaj mi coś, dobrze?
            Uchyliłam powieki, żeby napotkać lodowy kolor oceanu, zamknięty w parze wielkich, zmęczonych oczu.
            - Dobrze - przytaknęłam natychmiast.
            - Mów mi o swoim życiu - poprosił chłopak. - Mów mi o swoim szczęściu i smutku, i wszystkich swoich utrapieniach. I o rzeczach, które może nie są nawet za bardzo ważne. Chciałbym wiedzieć, gdy twój przyjaciel u ciebie zamieszka albo gdy zawalisz jakiś test, albo jak zobaczysz chmurę o ciekawym kształcie. Dobrze?
            Otworzyłam już usta, żeby zgodzić się bez zastanowienia, ale słowa Smitha zacisnęły się żelazną pięścią na mojej krtani. Im dłużej go słuchałam, tym bardziej bałam się odezwać. Sekundy się dłużyły. Serce biło mi coraz szybciej. Przysięgałam sobie, że nie będę już wracała do tematu mojej straconej szansy, skoro podjęłam decyzję. Wmówiłam moim wyrzutom sumienia, że Dan nie musi wiedzieć o wszystkim, co dzieje się w moim życiu.
            Kiedyś nauczyłam go dzielić się sobą z innymi, a teraz sama ukrywałam prawdę za maską.
            - Dobrze - powiedziałam bardzo, bardzo cicho. - Od tego momentu będę mówić ci o wszystkim.
            Który to już raz, w ciągu ostatnich dni, zdawałam sobie sprawę, jak bardzo brzydzę się sobą ?
            Nie zasługiwałam na żadną dozę miłości. Poświęciłam się dla swojego chłopaka, ale ostatecznie wszystko poszło gorzej, niż mogłam się spodziewać.
            - Śpijmy dzisiaj u mnie - stwierdziłam nagle.
            Zeszłam z kolan Smitha. Jeszcze kilka minut temu myślałam, że przerwanie z nim kontaktu doprowadzi mnie do fizycznego bólu, ale teraz nie mogłam znieść dotyku rozczochrańca. Gdybym musiała być z nim całkiem sama, chyba bym zwariowała.
            - Idziemy do salonu? - spytałam, próbując pozbyć się mdłości.
            - Spoko - rzucił uśmiechnięty piosenkarz. - Chyba czas zapoznać się z twoim "bratem". Nawet jeśli będzie mnie to kosztowało parę siwych włosów.
            Przeszliśmy do salonu, gdzie na fotelu leżał George. Gdybym była jakąkolwiek inną dziewczyną, a nie jego najlepszą przyjaciółką, brunet siedziałby teraz w samych gaciach, jakby właśnie skończył się ze mną kochać, tylko po to, żeby zdenerwować mojego chłopaka. Na szczęście nie byłam żadną "inną dziewczyną", więc mój przyjaciel grał na komórce w spodniach i podkoszulce. Wyglądał, jakby nic go nie obchodziło, ale po tylu latach przyjaźni, wiedziałam, że jego kompletny ubiór i ciche zachowanie jest pewnym rodzajem przeprosin za to, co wcześniej mnie zdenerwowało.
            Hayden odwrócił się w naszą stronę, a na jego twarzy pojawił się ironiczny uśmiech. Czasami myślałam, że jego ciało przyjęło tak wielką dawkę arogancji oraz chamskości, że chłopak nie potrafił już wyrażać sobą żadnej innej postawy.
            - Moje gołąbki pogodzone? - spytał zadowolony.
            - Debil - przewróciłam oczami.
            Usiadłam na kanapie, a Dan oklapł obok mnie. Zerknął na kupę ubrań, zwiniętych w pustym kącie salonu obok wieży, a ja w tym samym momencie zdałam sobie sprawę, że Smith bardzo, bardzo nie lubi George'a. A może raczej czuje się przy nim niezręcznie. Gdyby się nad tym zastanowić, większość osób, które znały mojego kumpla, czuło się przy nim niezręcznie.
            - Będziesz tu długo mieszkał? - spytał szatyn, przeczesując włosy.
            - Aż znajdę jakieś lokum - Hayden wzruszył ramionami.
            Siedziałam między tą dwójką, cicho jak myszka, słuchając jak najważniejsi mężczyźni mojego życia próbują się chociaż odrobinę zakolegować. Nie wyglądało to zbyt owocnie.
            Z reguły wolałam unikać podejmowania kroków, zmierzających w kierunku alkoholu, ale dzisiejsza sytuacja chyba tego wymagała. Z resztą, sama musiałam się napić.
            - To ja może skoczę po piwo - zaproponowałam, wstając. - Chcecie coś do jedzenia?
            - Ja zawsze - wyszczerzył się G.
            - Mi to obojętne - mruknął Dan. - Nie rób sobie kłopotu.
            Idąc w stronę kuchni, myślałam o tym, że różnica między nimi niemal raziła w oczy.
            I o tym, że czuję bolesną pustkę.
            I, że jestem sobą bardzo rozczarowana.
            I myślałam jeszcze o tym, że jeśli raz zaczniesz kłamać, to tak naprawdę już nigdy nie przestaniesz.


~.~.~.~


Udało mi się wyrobić, kosztem pary tematów do sprawdzianu.
Wiem, że ogólnie sytuacja, w której znajduje się Alice jest trudna, a ona jest tylko człowiekiem, który nie zawsze postępuje bohatersko i czasami po prostu tchórzy, ale mimo wszystko co sądzicie o jej decyzji?

Mam nadzieję, że ogólnie rozdział się podobał!


gif na resztę tygodnia

10 komentarzy:

  1. Biedna Alice :( Im dłużej będzie ukrywała prawdę przed Danem, tym trudniej będzie jej się z tego wytłumaczyć. Z kłamstwem jest jak z dołem wykopanym w piachu - im dłużej w nim się zagłębiasz, a potem nagle próbujesz się z niego wydostać, tym więcej piachu sypie ci się na łeb. Mam nadzieję, że Al znajdzie jakieś rozwiązanie, które pogodzi interesy ich obojga i już nie będzie musiała kłamać.

    Ciekawa jestem, czy te dwuznaczności z ust Georga wychodziły naprawdę nieumyślnie, czy celowo chciał wykorzystać sytuację by wkurzyć Dana ;) Mam podejrzenia, że jednak to drugie ;P

    I jeszcze co nieco o fotkach. Przy zdjęciu "wzroku" Dana wpadłam prawie pod stół. Wprost mogłam wyczytać z tej fotki - "Czy ten idiota mówi serio? Zaraz go zamorduję!". Idealnie dopasowane do akcji :)

    Buźka XXX

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem tak bywa, że bez zastanowienia palnie się jakieś głupstwo albo nie powie się wszystkiego i nagle okazuje się, że sprawa jest poważna, a ty nie wiesz, jak to naprawić :/

      Powiem szczerze, że sama nie wiem. Myślę, że gdyby spytać G., to również nie byłby wstanie udzielić jednoznacznej odpowiedzi, ponieważ " jego ciało przyjęło tak wielką dawkę arogancji oraz chamskości, że chłopak nie potrafił już wyrażać sobą żadnej innej postawy", więc idiota już nie wie kiedy się zgrywa, a kiedy nie.

      Ach tak zdjęcie! Muszę przyznać, że wpadłam na nie całkiem przypadkiem, szukając innego gifa, ale gdy tylko je zobaczyłam, powiedziałam "tak, to jest mój Dan, nie oddam go nikomu", no ale przecież musiałam się nim z wami podzielić, ob pasuje przerażająco doskonale do sytuacji! :D

      Usuń
  2. Dziękuję tobie za ten rozdział i twoje poświęcenie ^^ Byłam gotowa już, że nie dasz rady wstawić i ci wybaczyłam, ale miło mnie zaskoczyłaś. Jeszcze przed snem z ciekawości zajrzałam i jest! Co z tego że już 1, a rano będę wyglądać jak zombie, i mogłabym odpuścić i przeczytać w szkole ale nie, ciekawości wygrywa xD

    Przez ten rozdział zrobiło mi się tak miło, a przynajmniej przez jego część, George nadal to George, a Dan to nadal kochany Danny.
    Alice mnie wkurza, chociaż ją rozumiem, ale ja po prostu nie lubię osób, które nie mówią wszystkiego i coś plączą, jednej sama taką osobą jestem ;-;
    No ale cóż, współczuję jednak dziewczynie i mam nadzieję, że w końcu się odważy i powie.

    Pozostaje tylko znowu przejść w stan "czekając na weekend" :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no widzisz, trochę jednak udało mi się cię pewnie rozczarować, bo nie wstawiałam nic przez tydzień, ale mam nadzieję, że wybaczysz.

      Takie życie. Nie chciałam, żeby Alice była idealna. Zawsze chciałam pokazać w niej zwyczajne słabości, które wszystkich irytują , ale jednocześnie dotyczą nas samych. Nie każdy ma tyle odwagi, żeby powiedzieć prawdę i to jest fakt. Mówienie prawdy jest trudne. Mówienie prawdy czasami totalnie ssie i jest do dupy.

      Usuń
  3. Po pierwsze, G. jest bardzo dziwnym człowiekiem. Tak, wszyscy to wiemy ale musiałam to napisać xD Te Twoje opisy są genialne i powalają mnie za każdym razem :D

    Po drugie dobrze, że wszystko się tak skończyło i że Dan wysłuchał Alice a nie uciekł obrażony xD

    Po trzecie, masz rację, Alice jest tylko człowiekiem a nie idealnym bohaterem, który nie popełnia żadnych błędów. Ja to rozumiem. Stawia dobro swojego chłopaka ponad swoje i chce uratować go przed jego zmartwieniami i niepamięcią. Uznaję jej decyzję za uzasadnioną i prawdę mówiąc jakbym była w podobnej sytuacji to również byłabym bardziej skłonna porzucić swoją szansę i wspierać kogoś, kogo kocham. Ach te wywody filozoficzne po nocach >.<

    Zamiast uczyć się na test z gramatyki opisowej to czytam i komentuję xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się absolutnie. G. jest bardzo bardzo dziwnym człowiekiem xD

      A Dan to mądry chłopak (wbrew pozorom :D)

      Gramatyka opisowa na pewno nie jest taka przyjemna jak czytanie CZEGOKOLWIEK. To może być nawet etykieta domestosu, a i tak będzie ciekawsza niż gramatyka opisowa. Jeszcze w dodatku OPISOWA. Cokolwiek to znaczy, nie znaczy nic dobrego.

      Usuń
    2. No wiesz, na studiach jest "trochę" dziwnych przedmiotów xD A jak człowiek uda się jeszcze na filologie to między innymi spotka go właśnie taka (nie)przyjemność mieć gramatykę opisową xd W sumie to sama nie wiem po co to jest bo nic nowego nam nie wnosi, bo do tej pory jest to połączenie odrobiny językoznawstwa z fonetyką. I tak jest megaa nudna :c
      Gramatyka opisowa jest dziwna.
      Studia są dziwne.
      Wszystko jest dziwne ._.

      Usuń
  4. Kurcze szkoda mi Alice i szkoda mi tez Dana... ale wiem ze w zyciu i tak bywa i nie raz to przezywalam na swojej skorze, niestety. Czasem male klamstwo lub jak kto woli nie mowienie calej prawdy wychodzi na dobre ale zazwyczaj jest na odwrot. Nie to zebym kłamała non stop, ale jak to mowi moja tesciowa "chłop im mniej wie tym lepiej śpi" :)
    Mam nadzieje ze Alice wie co ma robić, to mądra dziewczyna ;)

    Zdjecia i gify jak zawsze miod na moje oczy :D a tekst "...czujac laskoczacy nacisk krzywegi kła" wprawil mnie w napad smiechu (idk why?) ze az moj Luby sie zainteresowal co czytam na komorce ( i od razu przepraszam za brak pl znakow) ale mu powiedzialam ze to taka "babska ksiazka, nie zrozumiesz" :D ogolnie wcale tak nie mysle bo uwazam ze Twoje opowiadanie moze czytac kazdy, nawet facet bo jest tego warte :) ale musialam go jakos zbyc, bo on serio tego nie zrozumie :) chyba jak wiekszosc facetow a szkoda bo moze by sie czegos nauczyli? ;)

    Eh pozno juz i chyba glupoty pisze... ale nadrabiam wlasnie zaleglosci ;)
    Buziole Aluś :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj żeby ona była taka mądra, to by było fajnie. Głupia ona czasem i młoda jak zagubiony kurczak, ale co poradzisz, takie jest życie, nie oszukujmy się, jeszcze może z niej coś wyrośnie :D

      Oh daj spokój, jak mi tu wszystkie nagle zaczęły pisać o seksie w swoich ff, to i ja poczułam cichą potrzebą dodania czegoś od siebie, co oczywiście nie jest nawet podnóżem gór mojej wyobraźni, ale... Ale kurde nieważne, lepiej się zamknę już po prostu xD

      Buziole, buziole, przepraszam, że tak długo odpowiadałam ;)

      Usuń
    2. Ale widzisz... Daneł lubi kurczaki :D

      Ale o kiełku Dana nie pisałam w złym kontekście, nie wiem czemu mnie to rozbawiło ale ...oh ile ja bym dała żeby móc poczuć tego kieła danowego :D
      dobra już tez lepiej nic nie piszę :P każdy wie o co cho :)

      Usuń