Moi kochani...
Po pierwsze:
Została założona grupa dla autorów ff o Bastille oraz ich czytelników, na którą serdecznie zapraszam! Możecie tam publikować również swoje opowiadania, jeśli nie macie blogów. Dostępny dla każdego, chcącego podzielić się swoją wizją czterech dorków lub poczytać pomysły kogoś innego! (link)
Została założona grupa dla autorów ff o Bastille oraz ich czytelników, na którą serdecznie zapraszam! Możecie tam publikować również swoje opowiadania, jeśli nie macie blogów. Dostępny dla każdego, chcącego podzielić się swoją wizją czterech dorków lub poczytać pomysły kogoś innego! (link)
Po drugie:
Punkt kulminacyjni moi drodzy. Został mi do
opublikowania już tylko jeden rozdział i epilog. Dodatkowo, jest to chyba mój
najdłuższy rozdział z WD. Tak mi źle z tym, że docieramy już do końca, a
jednocześnie cieszę się, że dobrniemy do Happy (lub też nie) Endu!
Polecam podejść do rozdziału tak, żebyście mogli jednocześnie czytać i słuchać muzykę z yt ;)
Nie będę już męczyć swoim bablaniem. Zostawiam was z
występem pana Daniela Smitha!
~.~.~.~
7:48
Dan
wstał nagle ze swojego kącika pod ścianą i podszedł do wejścia na scenę,
zasłoniętego przed wzrokiem klientów przez kotarę, składającą się z wielu pasm
materiału, przez które można było wyjrzeć na salę, samemu pozostając
niezauważonym.
Ralph
i Coop byli już gotowi, żeby wnieść sprzęt. Jakiś mały, nieznany nikomu zespół
Years & Years grał ostatnią piosenkę. Dzieciaki były w sumie całkiem
niezłe, ale to tylko pogarszało sprawę. Dan wiedział, że niedługo będzie musiał
stanąć na tej scenie sam. Całkiem sam.
Jezu.
Teraz
żałował, że wypił całą butelkę wina. Przydałaby się.
Ralph
podszedł do pleców przyjaciela.
-
Dan musisz ułożyć swoje notatki. Walają się po całym pokoju.
Rozczochraniec
kiwnął głową, gdy do pomieszczenia wpadła dziewczyna w delikatnej, białej sukience z koronkowymi rękawami i płaszczem w dłoni. W głowie Smitha od razu
pojawiło się pytanie "Jak ona utrzymuje się na szpilkach?". Przecież
Alice przewracała się nawet w trampkach na prostej drodze.
Ale
ta Alice wcale nie wygląda jak jego mała pisarka.
Warkocz
przerzucony na bok oraz jasny makijaż ukryły roztrzepaną dziewczynę a ukazały
grację blondynki w całej jej okazałości.
-
Odstawiła się - mruknął Ralph, który również dostrzegł nową klientkę kawiarni.
Strój
Killean niemal raził przy luźnych bluzach, koszulkach i swetrach reszty gości,
dlatego nie tylko Smith zwrócił uwagę na zagubioną piękność. Blondynka rozglądała
się chwilę w poszukiwaniu przyjaciółki, aż wreszcie dostrzegła Monicę przy
jednym ze stolików. Uśmiechnęła się promiennie i podeszła do rudowłosej,
grzebiąc przy telefonie.
Kilka
sekund później komórka ukryta w kieszeni Dana zawibrowała, informując, że SMS
wreszcie dotarł do swojego odbiorcy, a Alice już odczytywała wiadomość.
Przygryzła dolną wargę i wpatrywała się w dwa słowa na ekranie jeszcze przez
jakiś czas, a ukryty przed jej spojrzeniem chłopak wstrzymał oddech.
Wreszcie
blondynka niemal rzuciła wszystko na nieświadomą niczego Monicę i z niepokojem
wypisanym na twarzy udała się na zaplecze, odprowadzana ukradkowymi
spojrzeniami przez znaczną część klientów. Dan wycofał się do pokoju, czekając,
aż dziewczyna wejdzie drugim wejściem. Sophie gdzieś się ulotniła. Ralph i Coop
zaczęli wynosić sprzęt na scenę.
7:53
***
Wpadłam
za skromne drzwi i niemal zderzyłam się z wychodzącym właśnie zespołem.
Poczułam na sobie spojrzenie trójki roześmianych chłopaków, ale nawet się tym
nie przejęłam, bo...
Czy
on nie mógł się uczesać ten jeden raz w życiu?
Podeszłam
powoli do przyglądającego mi się Dana. Milczenie znów objęło nas swoimi zimnymi
ramionami, ale tym razem byłam silniejsza od ciszy.
-
Przepraszam - powiedziałam, wzdychając z ulgą.
Jak
dobrze było wreszcie powiedzieć to na głos.
-
Naprawdę przepraszam Danny - słowa zaczęły ulatywać ze mnie jak powietrze z
przekłutego balona. - Za wszystko. Za to, że cię okłamywałam, że nie mówiłam całej prawdy, że chciałam zrezygnować z własnych marzeń, chociaż obiecywałam ci
coś innego - mówienie sprawiało mi ból. - I przepraszam, że nie było mnie przy
tobie, kiedy tego potrzebowałeś. Że nie byłam taką dziewczyną, na jaką
zasługujesz...
Nagle
szatyn przyciągnął mnie do siebie i przytulił tak mocno, że prawie się
zamknęłam, ale udało mi się wydusić przeprosiny do końca, nawet jeśli łzy,
cisnące mi się do oczu, zniekształciły głos.
-
I przepraszam, że kłamałam nawet na karteczce, którą wrzuciłam ci pod drzwiami
jak ostatnia idiotka - wyjęczałam, chowając nos w zagłębieniu w szyi Smitha. -
Kłamałam, pisząc, że nie proszę o wybaczenie. Wybacz mi Danny, błagam.
Obiecuję, że to się nigdy nie powtórzy.
-
Tak strasznie cię kocham - szepnął chłopak, całując mnie w głowę.
Pierwszy
raz od tygodnia poczułam, że przestaję się bać. Przestałam bać się przyszłości.
Przestałam martwić się o Dana. Był ze mną i kochał mnie, i na Boga ja też go
kochałam, więc co mogło pójść źle?
Ciepłe
objęcia napełniały spokojem. Delikatne dłonie, głaszczące po głowie oczyszczały
zmęczony umysł. Znajome westchnięcie przy uchu rozgoniło obłoki złych snów.
Cisza
znów była piękna.
-
Wybaczysz mi Danny?
-
Jasne, że tak głupolu.
Odsunęłam
się szatyna, tylko po to, żeby chwilę później poczuć na sobie drżące usta.
-
Kocham cię - mruknęłam między kolejnymi pocałunkami.
7:58
Zdążyłam.
***
Uśmiechnęłam
się do przyjaciółki, zajmując swoje miejsce. Kochana Monica przyniosła mi na
zmianę trampki i czarną, skórzaną ramoneskę, żebym nie musiała męczyć się na
wysokich szpilkach.
Z
kolei Dan, który wyszedł na scenę, gdy zawiązywałam sznurówki, zupełnie nie
martwił się o buty, ponieważ wystąpił jedynie w białych skarpetkach.
Uśmiechnęłam się na ten widok. Chłopak usiadł przy keyboardzie, jakimś cudem
nie potykając się o żaden z kabli. Jego policzki wciąż były czerwone po naszym
pocałunku i nic nie zapowiadało zmiany na lepsze. Pani Sophie skomentowałaby to
pewnie słowami:
"Ach
te młodzieńcze emocje! Zawsze dopadają człowieka w najmniej odpowiednim
momencie!"
-
Cześć - powiedział niepewnie, patrząc prosto na mnie, jakby udawał, że znów
siedzimy we dwójkę w jego sypialni. - Jestem Dan Smith i zaśpiewam kilka
piosenek...
Kiwnęłam
głową w stronę mojego kochanego rozczochrańca, próbując dodać mu odwagi. Dan
odpowiedział pewnym uderzeniem w klawisze.
Zgodnie
ze wcześniejszymi planami "Alchemy" rozbrzmiało pierwsze. Mimo, że
tym razem tekst piosenki nie był przeznaczony dla mnie, poczułam nieprzyjemny
ucisk w żołądku. Chyba już zawsze będę kojarzyć ten utwór z naszą kłótnią.
Reszta widowni wykazała jednak spore zainteresowanie nowymi dźwiękami.
Cieszyłam się, że mój prywatny piosenkarz zdobył sympatię części klientów
kawiarni, nawet jeśli sam Smith był całkowicie pochłonięty grą i za wszelką
cenę starał się ograniczyć kontakt wzrokowy z publicznością.
Utwór
dobiegł końca. Chłopak podniósł nieśmiało wzrok i uśmiechnął się niepewnie, a
ja byłam pewna, że wszystkie dziewczyny ze stolika za mną właśnie zakochały się
w uroczym Danie.
-
Idę do łazienki - mruknęła Monica.
Skinęłam
głową, wpatrując się w muzyka.
-
Następna piosenka jest... - szatyn urwał speszony, gdy napotkał mój wzrok. -
Nosi tytuł "The Ride".
Jeszcze
nigdy jej nie słyszałam
- It’s
us against the cause man they can bloody well avoid us
Down
those narrow leafy roads which seem deserted just for us
***
Oczy
Alice rozbłysły. Była mądrą dziewczyną, od razu domyśliła się, że utwór jest
przeznaczony tylko i wyłącznie dla niej.
- We’ll
charge on down the hill with gravity on our side as it carries us away
You’ll
take me along for the ride
Był
o ich nocnej przejażdżce przez Londyn, gdy żadne nie spodziewało się tego, co
miało wkrótce nastąpić.
- I-
I- I can’t see the world around me now
I
can’t tell a word from the trees but I hear you by my side
O
koszmarach oraz o ukojeniu, jakie przynosiła mu obecność pisarki. Tylko przy
niej złe myśli znikały i wszystko wreszcie było w porządku.
-
And there’s darkness all around me now
I
can’t feel nothing but the breeze but you’re with me for the ride
The
ride
Na
twarzy Alice pojawiły się rumieńce i lekki uśmiech. To właśnie z tego uśmiechu
czerpał siłę, żeby móc przeciwstawić się Wilczej Dziewczynie ze swojej głowy.
To właśnie ten uśmiech sprawiał, że Smith dokonywał rzeczy, o których wcześniej
bał się marzyć.
***
Nigdy
nie sądziłam, że widok Dana na scenie sprawi mi taką radość. Chłopak właśnie
spełniał swoje piękne sny, a ja miałam możliwość obserwowania błysku w jego błękitnych oczach. Bez względu na to, jak zakończy się ten wieczór oboje
osiągnęliśmy to, czego od dawna podświadomie pragnęliśmy. Wiedziałam, że mimo
przerażenia, rozczochraniec był szczęśliwy.
-
So we’ll head on through the common leaving empty drinks behind
Going
blindly through the darkness, then I part of the first time
It’s
the first of Summer evenings, of taking drinks outside
Of
the grass between my fingers, with you sitting beside-side-side
W
tych słowach rozpoznałam opis naszego leniwego popołudnia, które spędziliśmy na
trawniku pana Granta. Szatyn śpiewał o najszczęśliwszych momentach ostatnich
dni przeplatanych z nieustającym strachem nocy.
-
I- I- I can’t see the world around me now
I
can’t tell a word from the trees but I hear you by my side
And
there’s darkness all around me now
I
can’t feel nothing but the breeze but you’re with me for the ride
Ale
mimo obecności złych chwil, piosenka była najpiękniejszym miłosnym wyznaniem,
jakie mogłam otrzymać.
-
And there’s darkness all around me now
I
can’t feel nothing but the breeze but you’re with me for the ride
-
Kocham cię - powiedziałam bezgłośnie.
Dan uniósł w odpowiedzi brwi, a kąciki jego ust ledwo dostrzegalnie zadrżały w uśmiechu.
Dan uniósł w odpowiedzi brwi, a kąciki jego ust ledwo dostrzegalnie zadrżały w uśmiechu.
-
I’m riding right beside
Beside,
beside
Badadadada-badadada...
Delikatny
trel, który rozpoczynał utwór znalazł się również na końcu. Opuściłam powieki,
wsłuchując się w miękki głos. Chciałam słuchać go do snu co noc, aż do końca
ży...
Nagły
fałsz przerwał moje błogie rozmarzenie. Nienaturalny dźwięk keyboardu sprawił,
ze natychmiast otworzyłam oczy.
Dan
wpatrywał się sparaliżowany w coś za moimi plecami. Widząc przerażone błękitne
spojrzenie i rozchylone usta szatyna, od razu domyśliłam się co zobaczę, gdy
się obrócę.
Sen
chłopaka znów zmienił się w koszmar.
A
ja byłam jedynym murem pomiędzy wilkiem a jego zdobyczą.
I
tym razem nie miałam zamiaru odpuścić.
***
Część
klientów przyglądała się z zainteresowaniem zastygłemu w bezruchu
piosenkarzowi, jednak większość wróciła już do swoich zajęć, traktując muzyka
jak element wystroju.
Smith
nie odrywał wzroku od Alice, która uderzyła dłonią o stół, zrywając się z
miejsca. Blondynka spojrzała na szatyna, jakby chciała zapewnić, że wszystko
jest w porządku i wybiegła z lokalu za dziewczyną, która przed chwilą zniknęła,
a Dan został znowu sam. Koszmar po raz kolejny odsunął od niego jego dziewczynę.
Chłopak
wiedział, że musi jakoś zareagować, ale tak jak w snach, poczuł się
całkowicie bezradny. Przecież nigdy nie mógł zrobić nic oprócz bezczynnego
przyglądania się rozwojowi sytuacji.
Tylko,
że tym razem to był realny świat. Nie było kajdan wokół nadgarstków, nie było
mrocznych sił, które ściągały go w ciemność. Po raz pierwszy Dan miał pełną
kontrolę nas swoim ciałem i decyzjami.
Powoli
podniósł się z krzesła i bez słowa skierował się na zaplecze.
-
Co ty robisz? - zdenerwował się Ralph.
-
Graj za mnie - poprosił Smith. - A potem przywieź nasze rzeczy do mnie.
Czuł,
jak serce zaczyna bić coraz szybciej, wypełniając żyły adrenaliną. Gdy nakładał
buty, jego ruchy już nabrały nerwowego pośpiechu.
-
Stary wracaj tam - wokalista TKAK usiłował ratować resztkę zrujnowanego występu
przyjaciela.
-
Nie mogę - westchnął Dan, nakładając kurtkę. - Wreszcie mogę jej pomóc,
rozumiesz? Wreszcie mogę sam decydować.
Wreszcie
był stanie stanąć przed swoim koszmarem twarzą w twarz i wygrać lub przegrać.
Nie
czekając na odpowiedź Pelleymountera, szatyn przebiegł przez salę, odprowadzany
zdziwionymi spojrzeniami, a następnie wyleciał z budynku, rozglądając się
uważnie między budynkami.
Kiedy
szukał Alice, nic nie mogło już odciągnąć jego uwagi od problemu, który
prześladował go od dawna. Dzięki temu uświadomił sobie kilka ważnych
faktów.
Po
pierwsze.
Istniały
dwie Wilcze Dziewczyny. Jedna w snach, druga na jawie, które nie miały ze sobą
nic wspólnego oprócz wyglądu.
Po
drugie.
Szatynka
zawsze męczyła rozczochrańca tylko w koszmarach. Wizja Wilczycy powstała w jego
głowie i to właśnie ona napawała go strachem. Przez cały ten czas chłopak bał
się jedynie wytworów swojej wyobraźni. Każda obawa została wykreowana przez
niego. Tylko i wyłącznie on był odpowiedzialny za swoje problemy. Nie mógł
dłużej zrzucać winy na nieznajomą.
Po
trzecie.
Obiektem
ataków tej rzeczywistej dziewczyny tak naprawdę wcale nie był Dan. Tylko Alice.
Po
czwarte.
Jeśli
jego małej pisarce stanie się krzywda, jej cierpienie nie skończy się wraz z
końcem snu.
Po
piąte.
Killean
dała się wciągnąć w pułapkę i teraz tylko Smith mógł jej pomóc.
Po szóste?
Kompletnie nie miał pojęcia, gdzie jej szukać.
Po szóste?
Kompletnie nie miał pojęcia, gdzie jej szukać.
***
Wybiegłam
na ulicę z twardym postanowieniem, że tym razem dopadnę tę cholerną dziewczynę.
Byłam
wściekła.
Nieznajoma
zepsuła cały występ Dana. Wiedziałam, że po tym incydencie chłopak nie będzie
chciał wychodzić na scenę przez najbliższe miesiące. A zapowiadało się już tak dobrze. Nie mogłam pozwolić, żeby
uszło jej to na sucho.
Chociaż
biorąc pod uwagę lodowatą wodę, lejącą się z nieba, nikt, kto znalazł się na
zewnątrz nie mógł liczyć na zachowanie chociaż skrawka ciała, nietkniętego
przez ulewę. Zęby
od razu zaczęły mi dzwonić. Żałowałam, że nie wzięłam chociaż marnej kurtki z
krzesła. Ale nie mogłam już zawrócić. Wśród londyńskich parasolek dostrzegłam
mokrą głowę z charakterystycznymi blond końcówkami. Po raz pierwszy udało mi
się zlokalizować Wilczycę w tłumie. Nie mogłam stracić takiej szansy.
Zaczęłam
przepychać się w stronę znajomej sylwetki, starając się pozostać niezauważoną.
Dziewczyna nie miała pojęcia, że ją śledziłam, aż do momentu, w którym jakiś
chłopak zaproponował mi głośno suche miejsce pod swoją parasolką. No tak.
Blondynka w krótkiej białej sukience musiała przyciągać uwagę.
-
Och chrzań się! - warknęłam na natręta, widząc Wilczycę, która natychmiast
przyspieszyła kroku.
Uderzałam
ludzi łokciami, nie zwracając uwagi na przekleństwa. Nic się teraz nie
liczyło. Chciałam tylko wreszcie zdjąć maskę tajemniczego koszmaru ostatnich
dni.
Szatynka
skręciła w mniej uczęszczaną dzielnicę i niemal od razu zaczęła biec. Rzuciłam
na taśmę ostatnie resztki energii, zmuszając mięśnie do szaleńczego sprintu.
Otaczało nas coraz mniej osób i było coraz zimniej, ale nie dostrzegłam tego,
bo już wyciągałam dłoń w stronę Wilczycy. Jak dziecko podczas zabawy w berka
albo jak Harry Potter, łapiący znicz. Deszcz zalewał mi oczy, stopy ślizgały
się w kałużach, płuca przestały pracować już kilka sekund temu, a ja czułam
strach mojej uciekającej ofiary.
Chwyciłam
pukiel jasnych włosów.
-
Mam cię - wydyszałam, zatrzymując się gwałtownie.
Dziewczyna
wisnęła, gdy niemal przewróciłam ją, ciągnąc za schwytane kosmyki. Złapała się
za głowę, a ja natychmiast puściłam zdobycz, odsuwając się na kilka kroków.
Przez
chwilę obserwowałam prostującą się nieznajomą. Deszcz lał się z nieba
jak na filmach, a ja wreszcie stałam z nią twarzą w twarz.
-
Dlaczego mnie goniłaś? - spytała zirytowana szatynka. - Myślałam, że chcesz mi
coś zrobić.
Cała
moja pewność siebie opłynęła wraz z wodą, wpadającą do kanalizacji. Głos
Wilczycy był dziewczęcy i całkiem zwyczajny. Ona sama przyglądała mi się jednak zwierzęcym spojrzeniem, którego tak nienawidziłam.
-
J-ja? - wysapałam. - Ja chcę ci coś zrobić? - wyrzuciłam ręce w górę, czując
bezradną wściekłość. - Tak, chcę ci coś zrobić!
-
A co? - prześladowczyni Dana przechyliła głowę jak ciekawski pies.
Otworzyłam
usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Tak długo myślałam o tej chwili,
a teraz wszystko szło niezgodnie z moimi oczekiwaniami.
-
Dlaczego prześladujesz mojego chłopaka? - spytałam wreszcie. - Dlaczego
siedziałaś pod jego domem o 3 rano? Po co mówiłaś Ianowi, gdzie się uczę?
Dlaczego zepsułaś Danowi występ? Czego od niego chcesz, przecież on nic ci nie
zrobił!
Nieznajoma
przewróciła oczami.
-
Czy ty świata poza nim nie widzisz? - warknęła prawie jak wilk. - Tylko ten
twój Dan, Dan, Dan... Co w nim jest takiego niesamowitego, że ślinisz się do
niego bez przerwy?
Zacisnęłam
zęby. Nie miałam zamiaru dać się sprowokować.
-
A co w nim jest takiego niesamowitego, że tak się na niego uwzięłaś?
-
Nic w nim nie ma! - krzyknęła wreszcie dziewczyna. - On mnie w ogólnie nie
obchodzi, rozumiesz?! Jest głupi, ciemnogranatowy i nudny!
Nic
z tego nie rozumiałam. Dlaczego Dan był ciemnogranatowy?
-
To... Po co ciągle go prześladujesz? - spytałam niepewnie.
Może Wilczyca wciągała mnie kolejną gierkę?
Może Wilczyca wciągała mnie kolejną gierkę?
-
Nie prześladuje jego! - twarz szatynki wygięła się nienaturalnie w ataku
czystej furii. - Tylko ciebie!
Okay.
Okay, robiło się coraz dziwniej. I coraz zimniej.
-
Ale... - zmarszczyłam brwi. - Ale po co?
-
Bo jesteś złota - mruknęła dziewczyna, zaciskając pięści.
-
Jaka znowu złota? - zdenerwowałam się. - Mam dosyć tych twoich pieprzonych
zagadek! Powiedz po prostu wprost, czego ode mnie chce i daj mi do cholery
spokój!
Nieznajoma
rzuciła się na mnie tak nagle, że nie zdążyłam zareagować, kiedy...
Pocałowała
mnie?
Znalazłam
się w lodowatym uścisku przemokniętej dziewczyny, z gorącymi ustami na swoich
ustach i absolutnym mętliku w głowie.
To...
Można chyba było uznać za mały zwrot akcji.
Ciemnooka
cofnęła się powoli i zmierzyła mnie swoim uważnym spojrzeniem. Gapiłam się na
nią z otwartymi ustami, nie wiedząc jak zareagować. Dopiero moment, w którym
Wilczyca rzuciła się do ucieczki sprawił, że otrząsnęłam się z szoku.
I
wpadłam w szał.
-
Jak mogłaś! - wrzeszczałam jak opętana na mknącą dziewczyną, bezskutecznie
próbując po raz kolejny ją dogonić. - Nienawidzę cię! Wszystko ciągle psujesz!
Nie miałaś prawa! Nienawidzę cię! Idź w cholerę!
Potknęłam
się o dziurę w jezdni i wylądowałam na asfalcie, zdrapując sobie kolana do
krwi. Zaklęłam, jak chyba jeszcze nigdy, czując piekący ból, podsycany przez
wodę, spływającą na rany.
Złapałam
jakiś kamień, leżący obok mnie i rzuciłam w stronę szatynki, chociaż
wiedziałam, że nie miałam szans w nią trafić..
-
Mam nadzieję, że nigdy więcej cię nie zobaczę! - krzyczałam, klęcząc na drodze,
niezdolna już do jakiegokolwiek wysiłku.
Dopiero
klakson nadjeżdżającego samochodu zgonił mnie z asfaltu. Przycupnęłam na murku,
tworzącym ogrodzenie i wytarłam krew ściekającą po kolanach. Zimno przenikało
mnie aż do kości. Musiałam mocno zaciskać zęby, żeby nie odgryźć sobie
przypadkiem języka.
Nienawidziłam
tej dziewczyny.
Nienawidziłam
ludzi, którzy krzywdzili innych. Nieważne w jaki sposób ani w jakim celu.
Wilczyca
zraniła Dana i mnie. Nigdy nie powiedziałabym jej tylu złych słów, gdyby nie
postępowała w tak okropny sposób.
Ukryłam
twarz w dłoniach. Po całym tym okresie martwicy i pustki, wreszcie poczułam,
jak życie wypełnia każdą moją żyłę. Jak zaczyna tłoczyć się w tętnicach i jak
wylewa się na zewnątrz w postaci gorących łez.
***
Powoli
szłam w nieznanym mi kierunku. Było tak cholernie zimno, ale to nie miało
znaczenia. Kręciło mi się w głowie na różowo. Przestało padać. Atak powoli
mijał i każda sekunda coraz boleśniej uświadamiała mi co właśnie zrobiłam.
Wszystko zepsułam. Cały wysiłek, który włożyłam w rozdzielenie tej dwójki
poszedł na marne. Oni i tak się pogodzili. Jak to w ogóle było możliwe? Może
granatowy i złoty pasowały do siebie tak bardzo, że taki marny brąz jak ja, nie
będzie w stanie ich rozłączyć?
Telefon
w mojej kieszeni zawibrował.
Kolejny
SMS z domu.
,,Wracaj.
To już tydzień.
Martwimy
się o ciebie"
-
Gówno prawda - warknęłam na ekran komórki. - Boicie się, że coś zrobię, prawda?
Nigdy nie martwicie się o mnie. Zawsze myślicie tylko o moich czynach!
Rzuciłam
aparatem o chodnik i podeptałam obudowę, rozkopując ją na wszystkie strony.
-
Zobacz, zobacz mamo! - krzyknęłam ile sił w płucach. - Zniszczyłam kolejny
telefon! I co mi zrobisz! Nakrzyczysz na mnie?
Świat
był niebieski. Jasny i intensywny. Pachniał poziomkami.
-
Nie nakrzyczę.
Niebieskie
barwy zniknęły. Obróciłam się i dostrzegłam zmęczoną kobietę. Za nią stali moi
bracia. Całkiem przypadkiem zawędrowałam do własnego domu.
Szaro.
Było
mi tak szaro.
-
Wszyscy mnie nienawidzą mamo - powiedziałam cicho, odgarniając mokre włosy z
twarzy. - Kolory ciągle się zmieniają. Nie mogę odnaleźć spokoju.
-
Już dobrze kochanie - uśmiech rozjaśnił znajomą twarz na delikatny odcień
wrzosów. - Kiedy weźmiesz leki, wszystko będzie w porządku.
Spuściłam
wzrok. Nienawidziłam, gdy po lekach było tylko biało i czarno. Nie było nawet
szarości. Nie było żadnych uczuć. Ani tych złych ani tych dobrych.
Bracia
wzięli mnie pod ramiona i zaprowadzili do czarno-białego domu. Zawsze był
czarno-biały.
Moja
złota pisarka odeszła chociaż na chwilę w zapomnienie.
***
Nie
wiedziałam, gdzie jestem.
Tak
bardzo skoncentrowałam się na dotarciu do Wilczycy, że nie przejmowałam się
aktualnym położeniem.
Zastanawiałam
się, jak szybko dostanę hipotermii. Temperatura cały czas spadała, a ja wciąż
latałam po mieście nasączona wodą jak gąbka. Dobrze, że chociaż przestało
padać.
-
Kochanie, może cię ogrzeję? - spytał chrapliwy głos.
-
Nie dziękuję - mruknęłam, przyspieszając kroku, żeby oddalić się od idącego za
mną mężczyzny.
-
Wyglądasz na samotną...
-
Nie jestem - odparłam, nie obracając się.
Bałam
się spojrzeć na nieznajomego. Nie dałam rady już biec, ale perspektywa snująca
się za moimi plecami sprawiła, że już zbierałam siły na ucieczkę.
W
tym momencie rozpoznałam jeden ze sklepów. Jeśli skręcę w lewo, a na kolejnym
skrzyżowaniu pójdę w prawo, powinnam...
-
Alice!
Westchnęłam
z ulgą, a łzy znów napłynęły mi do oczu.
-
Dan...
Podbiegłam
do chłopaka, nie myśląc już o niczym innym. Wpadłam w znajome ramiona, dygocząc
z zimna.
-
Wszędzie cię szukałem, jak mogłaś wybiec taka goła?
-
P-p-p-przep-praszam - wydukałam, płacząc, szczękając zębami i robiąc Bóg wie co
jeszcze.
-
No już w porządku, jestem tutaj. Nic ci nie grozi kochanie.
Szatyn
natychmiast zaczął zdejmować z siebie kurtkę i bluzę. Przyjęłam oba nakrycia w
milczeniu, bo czułam już, jak nogi odmawiają mi posłuszeństwa.
-
Jezu Alice, jesteś cała sina - chłopak troskliwie nałożył mi na głowę oba
kaptury. - Musimy przejść na większą ulicę, żeby złapać taksówkę, dobrze?
Pozwoliłam
się poprowadzić ciepłym dłoniom i już kilka minut później kuliłam się na tylnym
siedzeniu śmierdzącego auta. Mimo troskliwych zabiegów ze strony Dana czułam
się coraz gorzej. Piekła mnie skóra, serce biło niemiarowo, a oddech stał się
nierówny, chociaż już dawno powinnam się uspokoić.
-
Zabierz mnie do domu - szepnęłam, chowając twarz w wilgotnej koszulce chłopaka.
- Do mojej Jaskini.
-
Nie zasypiaj Alice - Smith potrząsnął moim ramieniem. - Nawet się nie waż.
Przez
resztę podróży szatyn pilnował (czasami w dość brutalny sposób), żebym nie
zamykała oczu na dłużej niż pięć sekund. Moje mieszkanie było otwarte, ale
George'a nigdzie nie znaleźliśmy. Dan pomógł mi zdjąć sukienkę.
-
Co ci się stało? - zapytał na widok rozkrwawionych kolan.
-
Potknęłam się - wytłumaczyłam sennie.
-
Potem to opatrzymy - westchnął, wpychając mnie do łazienki. - Weź gorący
prysznic.
Rozczochraniec
polecił mi co minutę dawać znak życia i cierpliwie czekał pod drzwiami, aż
gorąca woda przywróci mojej skórze różowawy kolor. Mimo kąpieli wciąż czułam
się zziębnięta i obolała.
Potem
Smith posadził mnie na łóżku, ubraną w grubą piżamę i zajął się moimi kolanami.
-
Nie będę cię już męczył pytaniami - stwierdził, wycinając plastry z wielkiej
plastrowej taśmy, którą trzymałam w apteczce. - Ale jutro masz mi wszystko
opowiedzieć, dobra?
-
Uchym...
Przyglądałam
się, jak chłopak z koncentracją nakleja opatrunek na moją skórę. Był kochany.
Troszczył się o mnie, dbał i zawsze doskonale wiedział, czego potrzebuję. Jak
ja do tej pory w ogóle bez niego żyłam?
-
No już, pod kołdrę - polecił szatyn. - I nawet nie myśl sobie, że pozwolę ci
spod niej wyjść.
Spojrzałam
na rozczochrańca, podciągając okrycie aż pod nos.
-
Zostaniesz ze mną?
Błękitne
oczy uśmiechnęły się lekko. Zawsze uważałam, że żyły własnym życiem, demaskując
emocje swojego właściciela, nawet gdy ten bardzo starał się je ukryć.
-
Jeśli będziesz chciała...
Uniosłam
w milczeniu kołdrę i poczekałam, aż Dan znajdzie się obok mnie, żeby wtulić się
w niego plecami.
-
Lubię, gdy ze mną śpisz - powiedziałam zadowolona, wsłuchując się w monotonny
szum, dobiegający z wnętrza mojej głowy.
-
Ja też lubię z tobą spać - odparł Dan, zanurzając nos w moich wilgotnych
włosach.
Ciepło
powoli sączyło się przez pory skóry do wnętrza ciała, sprawiając, że
wspomnienia dzisiejszego wieczoru stawały się niewyraźne.
-
Danny - mruknęłam, będąc już na granicy snu i jawy. - Co z twoim występem?
Szatyn
nie odpowiadał stanowczo za długo, ale byłam zbyt zmęczona, żeby to zauważyć.
-
To nieważne.
-
Przepraszam, że nie zostałam do końca - kontynuowałam sennie. - Musiałam złapać
Wilczycę.
-
Udało ci się?
Ciemność
miała dzisiaj ciepłe, kuszące palce, gładzące mnie po policzkach. A może to był
Dan?
-
Uchym. Okazała się nie być tym, za kogo ją uważaliśmy...
-
Jak to?
Zasnęłam
Świat mnie nienawidzi. Rozładował mi się telefon w połowie czytania, kontakt jest daleko od łóżka i muszę dzielić pokój, co za tym idzie- nie mogę wyć w niebogłosy. To już koniec?! ;___; Pamiętam dobrze, kiedy znalazłam ten blog i...no...oszalałam. Czas tak szybko leci :')
OdpowiedzUsuńJedno pytanko: czytasz mi w myślach? Od kilku dni cały czas słucham "The Ride".
Wspaniałe zakończenie. Troskliwy Danny ^.^
Let me luv ya <3 ;_;
/kaczusia
Złośliwość rzeczy martwych, rozumiem cię ;-; ostatnio mój tablet włączył na maksa Spotify o 3 w nocy i na cały dom zaczęła lecieć reklama jakiegoś Macieja wróżbity... Myślałam, że się zsikam ze strachu jak mi huknął xD a na drugi dzień, gdy pisałam, wyłączył się 3 razy i usunął cały plik, więc pisałam jedną scenę 3 razy i myślała już, że go rozwalę ;-;
UsuńNom w sumie od sierpnia minęło 7 mieści, a mam wrażenie, jakbym dopiero zaczynała ^^
I tak! Czytam ci w myślach! Jestem tak samo opętana jak mój tablet! :D
Dziękuję kochanie!
Luv ya too <3
YEEEEEEEAAAH NARESZCIE, ok, ide czytać xD mam pytenie co do grupy: mogłabym dołączyć, nawet jeśli jeszcze nic nie napisałam, ale mam jakieś wizje?
OdpowiedzUsuńOczywiście, każdy może do niej dołączyć! Czytelnicy, pisarze, osoby z wizją, bez wizji albo ogólnie każdy, kto się nudzi xd zapraszam! I miłego czytania!
Usuńprzeczytałam, i hmm... Wilczyca zakochana w Alice, hmm.... właściwie to tak trochę podejrzewałam, że o to mogło chodzić >.< a Dan i 'The Ride' Ohhhh, nigdy jakoś nie myślałam o tej piosence jak o miłosnej,nie wiem czemu -tekst na to wskazywał w końcu xd
UsuńI nie mogę uwierzyć, ze to już prawie koniec... nie wiem jak ja doczekam do następnego weekendu!
Powiem... Nie powiem...? Może powiem...? Nie, nie powiem xd
UsuńAle za to powiem, że mimo wszystko mamy jeszcze caaaaaałe dwa rozdziały (w sumie rozdział i epilog xd), więc może coś się jeszcze zmieni. A może nic się nie zmieni... Ciężko stwierdzić
A the ride? Pewnie nie jest o miłości xD Dan zawsze pisze piosenki, które brzmią jak o miłości, a potem dowiadujesz się, że alchemy jest o swego rodzaju nienawiści do rynku muzycznego i o próbie zniszczenia mitu, że tylko piosenka popowa ma prawo być hitem...
Ale ff jest moje i jak bd chciała to wszystkie piosenki przerobię na miłosne ha! (tak naprawdę nie przerobię, właśnie wypiłam pół butelki wina, przepraszam za to co tu wygaduję)
Ja też nie mogę uwierzyć! Mam wrażenie, że w tamtym tygodniu opublikowałam pierwsze rozdziały, a teraz jestem tu z 22 tysiącami wyświetleń, ponad 500 komentarzami (podzodlic na 2, bo na każdy odpisuję xd) i 175 stronami historii, która z jednostronicowego opisu snu przerodziła się w moją najdłuższą pracę... Ech znów się rozczulam, już skończyłam, przepraszam
Ale, ale jak to się już kończy? ;_; WHY?!
OdpowiedzUsuńOj Years & Years nie jest znowu takie nikomu nieznane hah :D Ja tam ich bardzo lubię ♥
Jajku jakie te Twoje Dalice jest kochane awww ♥♥ takie słodziaki z nich ♥♥
Wiedziałam, no dosłownie wiedziałam, że coś się stanie podczas tego koncertu! Nie byłabyś sobą, gdybyś pozwoliła Danowi tak bez problemu zaśpiewać wszystkie zaplanowane piosenki haha xD Ale faje to było. I ten moment kiedy Alice wybiegła za WD, ale już totalnym zaskoczeniem i zwrotem akcji było to, że Wilczyca wcale nie polowała na Dana tylko na Alice. Takiego czegoś się w ogóle nie spodziewałam, zaskoczyłaś mnie tym cwaniaku :D
Koncept z kolorami mi się bardzo podoba! Genialny pomysł ♥ W ogóle ten fragment z opisem uczuć Wilczej, jejku aż mi się jej naprawdę zrobiło szkoda. Nie przypuszczalnym, ze taka okaże się jej rzeczywistość. O jejusiu, to jest takie smutne ;_;
Jaki Dany jest troskliwy i kochany ♥ Też bym tag chciała *przypływ feelsów* Czuję się poniekąd przez to natchniona i chyba dziś znów napiszę jakiś wiersz po północy xD
Ej ale teraz lepiej powiedz mi jak ja przeżyję, bez tego wyczekiwania każdego tygodnia na nowy rozdział od Ciebie? ;_;
Każda historia kiedyś dobiega końca...
UsuńA Y&Y to była taka moja pierwsza myśl :D wiadomo, że teraz robią się gwiazdy ale kiedyś każdy ktoś gdzieś miał swój niesławny początek. A poza tym pomyślałam, że sporo osób się ucieszy na widok tego zespołu, bo właśnie ostatnio sporo ich fanów napotykam
Ohohoho jestem cwaniakiem! Dziękuję! ❤powiem szczerze, że gdy zaczynałam pisać to ff, też nie wiedziałam, że tak się skończy xd
Ja, po napisaniu tego fragmentu, zaczęłam przepraszać Wilczą Dziewczynę za to, że przedstawiam ją w tak złym świetle i już chciałam krzyczeć, że usuwam całe WD i wgl robię wd dobrą postacią, z Dana robię zły charakter, a Alice to Alice, ona niech gdzieś tam sobie siedzi w swoim świecie xD
Oczywiście zaraz się opamiętałam, bo nadszedł moment pisania troskliwego Dana, który mi również daje dużo feelsów! Eeeeeej chcę kiedyś coś twojego przeczytać buło!
Ja nie wiem jak ja przeżyję bez dodawania rozdziału co tydzieeeeeeeeń. Boże nie wiem co zrobię, dzisiaj w tej depresja zaczęłam już pisać początek nowej serii, chociaż nawet nie wiem czy ją zacznę xd
Pewnie się nie powstrzymam i skrobnę jakieś zlecenie (jeśli dostanę) czy coś przed maturą... Za bardzo kocham pisać. Wytzyamc do maja? O w życiu
Co prawda, to prawda. No chyba, że zrobić by z tego taką "Modę na sukces" hahaha xD
UsuńHaha no mnie to ucieszyło jak zobaczyłam tych skubańców tutaj :D
Ale wiesz co? Fajnie, że Wilczyca pozostawała przez cały ten czas taką tajemniczą, złą postacią, przez którą Dalice miało sporo problemów, by później okazać się, że wcale nie jest taka negatywna i czarno-biała :)
Haha bloga jak na razie już założyłam, ale rozdziałów na nim ni ma :P Są w mojej głowie i trochę poza nią xD Ale niech pomyślę, może któryś ze swoich wierszy mogłabym dzisiaj udostępnić na swoim instagramie i mogłabyś sobie czytnąć? :D Kto wie, kto wie... ^^
To już wiem, że chyba kiedyś złożę kolejne zlecenie, bo ta impreza z Bastille mi się bardzo podobała ♥ Tylko muszę pomyśleć o czym by to miało być :3
'Moda na Wilczą' taaaak, widzę to xd
UsuńBardzo chętnie sb poczytam! Aaaaagh lubię czytać prace osób, które znam, to jest takie super ❤ będę czekać na twoje opowiadania i twoje zlecenia! :D
(myślałam, że jak nie bd miała zleceń, to może skrobnę coś z Gangsta Bastille, bo to było chyba takie najlepiej przyjęte zlecenie xd)
Ooo Gangsta Bastille ciąg dalszy? Jestem jak najbardziej za! :D
UsuńEch muszę się w końcu wziąć za pisanie. Prędzej jakiś oneshot się z mojej strony szybciej pojawi niż opowiadanie hahaha xD ale jak coś więcej się wrajtne to Ci dam znać ;)
Mam nadzieję, że choć trochę trawisz klimaty fantasy...
Wiersz już na instagramie :3
No pisanie oneshotów jest stanowczo łatwiejsze i wygodniejsze. Wd miała być oneshotem! Nawet nie zauważysz, kiedy z krotkiej historyjki zrobi się cała powieść! Zdradzieckie są zakamarki pisarstwa... (co ja gadam? Xd)
UsuńA wiersz bardzo mi się podobał! Pozwolisz, że skomentuję go tutaj, bo mimo, że publikuję swoje wiersze na instagramie, to jednak wydaje mi się, że to nie jest odpowiednie miejsce na rozmowy o poezji :/
Też piszę często wiersze o koszarach. W ogóle łatwo stwierdzić, że kocham tematykę snów :D
Kurde teraz idę spać, jak będę miała koszmary, to zarzucę na ciebie! Dobranoc!
I z takiego oneshota wyszło Ci świetne opowiadanie :D
UsuńCieszę się ♥ Wiedziałam, że wybrałam odpowiedni w tematyce wiersz haha xd No fakt, instagram nie jest najlepszym miejscem by rozmawiać na poważne tematy :p
O niee, Tobie mają się śnić teraz same cudowne sny! ♥ Żadnych koszmarów! Ja je przechowam w moich zakamarkach :D Dobranoc ♥
W sumie zaczęłam czytać tego bloga dzisiaj około 22 i strasznie się wciągnęłam. Masz niesamowity talent i strasznie ci zazdroszczę , też chciała bym umieć tak pisać. Trudno mi się pogodzić z tym, że już niedługo koniec, no ale cóż wszystko co piękne kiedyś się kończy :(
OdpowiedzUsuńDziękuję kochanie, ale powiem ci, a nawet posunę się krok dalej i dodam, że każdy wielki pisarz ci to powie: żeby dobrze pisać trzeba zacząć pisać. A kiedy zacznie się pisać, to trzeba pisać dalej. I dalej. I daleeej. I bez przerwy się rozwijać. Moje pierwsze opowiadania sprzed 7 lat naprawdę były straszne. Wręcz przerażające xd Ale najważniejsze to nie poddawać się i cały czas pisać, pisać i pisać!
UsuńJestem pewna, że byłabyś w stanie tworzyć znacznie lepiej ode mnie! Wystarczy tylko, że zaczniesz! Weź długopis i kartkę, telefon albo laptop czy komputer, a następnie zacznij zapisywać wszystko, co przyjdzie ci do głowy. Opisuj ludzi, których widziałaś, miejsca, w których byłaś lub chciałabyś być, myśli, które krążą ci w głowie, sny, historie, które słyszałaś, spisz na kartki calutką siebie i zobaczysz, że z każdą kolejną zapisaną stroną będzie lepiej!
Mi też jest smutno, że zagadka Wilczej Dziewczyny jest już praktycznie rozwiązana... Ale mam nadzieję, że za jakiś czas powrócę z Dalice i ich kolejnymi historiami. W końcu zespół sam się nie założy!
Bardzo dziękuję za komentarz! ❤
Dobra... moje wrazenia jakie wywarl na mnie ten rozdzial juz znasz z mojej ciezkiej nocy...ugh
OdpowiedzUsuńSzkoda ze wystep Danęłła przerwala Wilczyca. Wlasciwie to na niej sie chyba najbardziej skupilam. Pierwsze co pomyslalam to "Co tam sie do cholery dzieje? Co sie wyprawia?"
Jak Alice za nia biegla, bieglam razem z nia, bylo mi zimno i cala sie trzeslam. Nie wiem jak Ty to dziewczyno robisz ze Twoje rozdzialy sa takie ze jak czytam, czuje jakbym łączyła sie z nimi zdalnie ;) ogolnie mam mieszane uczucia co do Wilczycy i w sumie nie wiem jeszcze co o niej myslec. Jejku chcialabym juz sie dowiedziec konca ale nie chce konca :( wiem wiem, nie mozna tego ciagnac w nieskonczonosc.
Na koniec troche Ci poslodze :D Tak uwielbiam Twoje pisanie, Twoje porownania i styl ze jak skonczysz WD i zdasz mature!!!to bede czekac na cos kolejnego. No bo kocham Ciebie czytac. Wiem ze dlugo siedzisz nad jednym rozdzialem i go dopieszczasz i to widac :) Wszystkonjest cudowne i do niczego nie moge sie doczepic :D
Nie wiem co jeszcze moge dodac... dziwny ten komentarz. Nie wiem moze wybierz sobie z niego slowa ktore Ci sie spodobaly i uloz sobie jakis normalny :P
Bosze... co ja wypisuje? Lepiej pojde spac!
Dobranoc Alku :*
Na początku chciałam podzielić ten rozdział na jeszcze dwa, żeby Dan miał swoje pięć minut, w których wasza uwaga będzie skupiona tylko na nim. Później jednak pomyślałam, że w rzeczywistości (tej książkowej oczywiście) występ Dana został brutalnie przerwany, tym samym degradując jego wagę i wysuwając Wilczycę na pierwszy plan (pisanie komentarzy na kacu rulez), dlatego postanowiłam zlepić oba te wydarzenia w jedno i tym samym co otrzymałam? Olku, która ma koszmary xD Mam nadzieję, że dzisiejszej nocy miałaś same ładne sny!
UsuńCieszę się, że coś tam mi jednak wyszło z tym pisaniem (SIEDEM LAT TRENOWANIA NIE POSZŁO NA MARNE ;-;), chociaż mam nadzieję, że nie przeziębisz się przeze mnie jak Alice :D
Jaki dziwny? Żaden komentarz nie jest dziwny! Dziękuję moja kochana buło <3
Spóźnione dobranoc :D
Luv ya!
Hmm... Ciekawe... Inne niż moja dotychczasowa teoria.
OdpowiedzUsuńWD jako psychotyczka. Syntezja z tymi kolorami, czy co? Na dodatek podkochuje się w Alice. Ale ,,bigos".
Rex
Ps. Zazdroszczę talentu. Kocham tego bloga.
Napisałam ten fragment z kolorami dosyć dawno, a dzień po tym po raz pierwszy zetknęłam się z pojęciem synestezji i... Nie miałam pojęcia, że coś takiego faktycznie istnieje, ale w sumie nawet by pasowało. Także owszem, możemy powiedzieć, że Wilcza cierpi na to schorzenie :D
UsuńBardzo dziękuję, cieszę się, że ci się podoba!
I nagle zapragnęłam mieć takiego dorka pod kocem... A tyle czasu zajęło mi wyleczenie się w tych głupich fantazji! Przez cb znowu wpadłam w sidła romantycznej fantazji (nie mam pojęcia, jak to inaczej nazwać...) ;-;
OdpowiedzUsuńA jednak ta sukienka! Stylistka PatS zawsze wie co dobre B| xD
Ogólnie rozdział bardzo przyjemny, dużo zmian w narracji, przez co chwilami się gubiłam xD
Alice w zejebistej kiecce w barze - Like.
Występ Dana - Like.
Spotkanie z Wilczycą - trochę dziwne i zaskoczył mnie jej sposób postrzegania świata... w kolorach (ale to określiłam). Nie wiem, czy to jakaś choroba, czy co, ale - Like.
Brak Georga i Iana - UNLIKE!
Jak mogłaś nie umieścić choć jednego z tej boskiej dwójki w rozdziale? Moje biedne serce skute lodem płacze ;-;
Wybacz, ale od tego właśnie są ff! :D Ech też bym sb wzięła tego dorka do siebie, kurde no :c
UsuńLiczne zmiany wynikały z tego, że to miały być dwa rozdziały, ale wyszedł jeden i trochę się pomieszało, chociaż przyznam, że perspektywa Wilczej miała być taka nienaturalna. Bo zwykle gdy piszę pov innego bohaterka niż Alice, używam narracji 3-os, a przy Wilczej chciałam użyć pierwszej. Taki kaprys :D chyba przez to, że chciałam wprowadzić was do jej głowy...
No weeeeeź! To jest rozdział poświęcony tylko temu 'trójkątowi', który powstał na początku! Nie ma odciągania uwagi innymi chłopcami! Sorry not sorry :D
Komentarz taki uporządkowany UGH... Przepraszam, ale piszę na szybko, bo lecę się uczyć xd
Luv ya!
Udało mi się wszystko nadrobić! Mam milion myśli, a zarazem pustkę w głowie (Ejj.. To jest dibre. CHyba wykorzystam u siebie w opowiadaniu. Muszę to sobie zapisać :P)
OdpowiedzUsuńCudo, cudo, cudo.. Cieszę się, że przeczytałam Twoje opowiadanie tak późno, bo dzięki temu nie wyrywałam sobie włosów z głowy czekając na nowy rozdział. Ok. teraz tak będzie, ale przynajmniej więcej kłaków zachowam :)
Genialnie przedstawiasz historię Dana i Alice. Uwielbiam go takiego dorkowatego, a ją taką opiekuńczą.
Flashbacki? Bardzo fajne wstawki, które pozwalają przybliżyć początki znajomości Dana i Alice.
Rozpływałam się, czytając to opowiadanie. Dosłownie *____*
Mam nadzieję, że wkrótce pojawi się nowy rozdział, bo nie mogę się doczekać.
Pozdrawiam, no_princess :**