[połowa września]
- Nie ma gooooooo - jęknęłam,
grzebiąc w plecaku.
- Musi gdzieś gdzieś być - mruknęła
Kate pogrążona w swoich notatkach, idąca obok mnie.
- Znów coś zgubiłaś? - westchnęła
Vanessa Noel po prawej stronie. - Alice znam cię niecały miesiąc, a ty zdążyłaś
zgubić swój telefon dziesięć razy, torbę pięć, notatki 23, o długopisie nie
wspomnę...
- Dlaczego ty to wszystko pamiętasz?
- zerknęłam na koleżankę.
- Ona zapamiętuje wszystko,
czegokolwiek się dowie- odparła Kate, poprawiając okulary.
Vanessa zarzuciła czarnymi falami i
uśmiechnęła się, pokazując idealnie proste, białe zęby. Jej perfekcyjność wciąż
mnie przerażała. Obie dziewczyny poznałam na pierwszych zajęciach. Jako jedyne
z niewielu członków grupy wydawały się być miłe. Kate miała włosy w mysim kolorze i nie
przejmowała się niczym oprócz nauką, natomiast śliczna brunetka była całkowitym
jej przeciwieństwem. Najdziwniejsze w moich nowych znajomych był fakt, że
przyjaźniły się już od kilku lat, mimo tylu różnic.
- To może pamiętasz, gdzie
zostawiłam swój notatnik? - spytałam, pełna nadziei. - No wiesz... Ten z
opowiadaniami...
Wyregulowane brwi Vanessy uniosły
się ze zdziwienia.
- TEN notatnik? - upewniła się, a
kiedy skinęłam głową, wypuściła głośno powietrze. - Ten notatnik, którego nikt
nie może dotknąć, czy nawet o niego spytać lub chociaż spojrzeć?
- Tak - odpowiedziałam przez
zaciśnięte zęby.
- No tego jeszcze nigdy chyba nie
zgubiłaś.
- Nigdy w życiu - szepnęłam,
przewracając wszystkie niepotrzebne graty w torbie w poczuciu kompletnej beznadziei, bo wiedziałam, że zeszytu nie znajdę.
Wszystkie pomysły na opowiadania,
których nikt nie przeczyta, zwroty do wierszy, których nigdy nikomu nie pokażę,
przemyślenia, o których nikt nie powinien wiedzieć, wszystko, co pozwalało mi
przetrwać kolejne dni na studiach medycyny, wszystko co kochałam... przepadło.
Albo gorzej.
Zostało przez kogoś przeczytane.
Wizja niepowołanej osoby, która
zagłębia się w najciemniejsze zakamarki mojej duszy, napełniła mnie takim przerażaniem, że dłonie zaczęły mi się trząść.
- Muszę go znaleźć - powiedziałam
twardo.
Odwróciłam się gwałtownie ze
stanowczym zamiarem odszukania mojego skarbu.
- He...
Uderzyłam twarzą w chłopaka, który
własnie chciał się do mnie odezwać. Wytrąciłam mu z rąk coś, co upadło na
podłogę. Odsunęłam się i zobaczyłam rozczochrańca.
- Sorry - powiedział zestresowany Dan.
Spojrzałam na przedmiot, który
wylądował na deskach.
Zużyty, z wystającymi kartkami, w
brązowej twardej okładce - mój zeszyt.
Smith schylił się po mój skarb, ale ja wykonałam ten gest w tym samym momencie. Nie udało nam się jednak zdobyć notatnika,
bo walnęłam głową w czoło Dana.
Przed oczami zawirowały mi gwiazdy.
- Matko - jęknęłam, łapiąc się za
obolałe miejsce.
- Przepraszaaam - powiedział szatyn,
przyciskając dłoń do czoła.
Uśmiechnęłam się mimo tępego bólu,
pulsującego w czaszce.
- Spoko - rzuciłam.
Wreszcie Dan powoli podniósł zeszyt i wręczył mi go
ostrożnie. Przytuliłam własność do piersi, jakbym odnalazła swoje dziecko.
- Moje maleństwo - westchnęłam z
ulgą.
- Zobaczyłem go po zajęciach na
ławce - chłopak uśmiechnął się lekko, wzruszając ramionami.
- Czekaj... - zmarszczyłam brwi. -
Mamy razem zajęcia?
Brew Dana powędrowała do góry.
- No tak... - odpowiedział. - Dodatkowe
wykłady z historii literatury angielskiej... Raczej mnie nie zauważasz. Jesteś
zbyt pochłonięta pisaniem.
- Och - zmieszałam się odrobinę.
Pogłaskałam twardą okładkę i wtedy
coś strasznego przyszło mi do głowy.
- Czytałeś? - popatrzyłam
oskarżycielsko na chłopaka.
- Ja - policzki Dana pokryły się
lekkimi rumieńcami, a niebieskie spojrzenie na krótką chwilę wylądowało na mnie, jednak później za wszelką cenę starało się uniknąć mojego wzroku. Mimo zawstydzenia, szatyn wyglądał na odrobinę rozbawionego. - Musiałem przeczytać, żeby wiedzieć do kogo należy... Piszesz
bardzo dobrze - dodał szybko. - Naprawdę - odważył się na mnie zerknąć.
Tym razem to ja spuściłam wzrok.
Czułam się, jakby Dan zobaczył mnie całkiem nagą. Na moich ramionach pojawiła
się nagle gęsia skórka. Nie mam pojęcia z jakiego powodu.
- Nikt nie powinien tego czytać -
powiedziałam cicho. - To bardzo, bardzo, bardzo...
- Prywatne - dokończył Dan. - Coś o
tym wiem.
- Tym bardziej nie powinieneś tego
czytać - zdenerwowałam się, ściskając notatnik.
- Chyba... - kąciki wąskich ust
uniosły się bezwiednie. - Nie mogłem się powstrzymać.
Fuknęłam obrażona na chłopaka i
obróciłam się na pięcie, żeby dołączyć do koleżanek, który gapiły się na nas w
milczeniu. Mimo wszystko cieszyłam się, że to Dan przeczytał wszystkie moje
tajemnice a nie ktoś inny. Nawet jeśli widziałam go dopiero drugi raz w życiu,
było w nim coś takiego spokojnego, co sprawiało, że nie bałam się mu zaufać.
- Dziękuję - powiedziałam, stojąc
tyłem do szatyna.
- Nie ma za co.
Odeszłam, nie oglądając się za
siebie.
Gdy tylko Dan znalazł się po za
zasięgiem słuchu, Vanessa przyskoczyła do mnie jak ciekawska kotka.
- Kto to był? - spytała.
- Znajomy - odpowiedziałam, próbując
siłą woli zwalczyć rumieńce na policzkach, utrzymujące się od kilku dobrych
minut. - Pomógł mi kiedyś znaleźć klasę.
- Ma dziwne włosy - zauważyła Kate.
- Ale jest nawet uroczy -
uśmiechnęła się słodko brunetka. - Jak się nazywa?
- Dan Smith...
- Oh, słyszałam o nim od znajomych
ze starszych klas! - stwierdziła radośnie brunetka. - Dan gra na keyboardzie
podczas wielu uroczystości, kiedy ci z muzyki nie mogą, ale chyba za tym nie przepada... Nie wiesz
dlaczego? Rozmawiałaś z nim o tym? Pójdziecie na randkę?
- Widziałam go drugi raz w życiu -
burknęłam zirytowana, odpowiadając tym samym na wszystkie pytania, jakby rozczochraniec
zupełnie mnie nie obchodził.
Ale tak naprawdę zastanawiałam się
czy może to właśnie granie było dla Dana czymś ,,bardzo, bardzo, bardzo
prywatnym".
Ten chłopak był kimś ciekawym, chyba wartym bliższego poznania.
~.~.~.~
Doszłam do wniosku, że ten flashback jest za krótki, żeby zmuszać was do czekania na niego przez tydzień, więc mała niespodzianka już dzisiaj.
Mam nadzieję, że wam się spodoba!
Gif na dzisiaj |
Wiedziałam, że ten dork to znajdzie i przeczyta... WIEDZIAŁAM! (kolejne +10 do bycia medium)
OdpowiedzUsuńVanessa taka idealna... to aż boli ;-;
Kate ma takie same okulary, jak ja! xDD
Czuję w kościach, że ty też masz taki notatnik i z chęcią zakradłabym się do cb nocą, aby do pożyczyć na czas nieokreślony (ewentualnie na wieczne nieoddanie) i przeczytać od deski do deski :3
Flashback króciutki, ale bardzo mi się podobał. Więcej takich pls <3
No cóż, Dalice chyba jest otp losu, bo odkąd dzieciaki się poznały, ciągle na siebie wpadają.
OdpowiedzUsuńVaness jest cudowna, aż nie chcę o niej pisać ;-; Widzisz, też można powiedzieć, że jestem takim trochę medium xD
Dobraaa... Może i mam. Może i mam. No mam. I co więcej... KIEDYŚ GO ZGUBIŁAM.
I KTOŚ OBCY GO PRZECZYTAŁ
ale potem się znalazł
niestety tajemniczym czytelnikiem nie był Dan :/
to było okropne, mam tam prace jeszcze z początku gimnazjum, kiedy nie potrafiłam nawet sklecić ładnego zdania ._.
totalna okropność
są tam również pomysły na to ff. Niektóre plany wybiegają nawet na jakieś 10 lat do przodu wtf :D
Postaram się! Ten rozdziału po prostu wpadł mi do głowy, więc zapisałam go od niechcenia, ale pomyślałam, że wrzucę
Ooo jak ja uwielbiam jak oni za siebie wpadają :D To jest takie słodkie aww ♥
OdpowiedzUsuńHah też przeczuwałam, że Dan znów okaże się księciem i znajdzie zgubę Alice ^^ Jej przeuroczy flashback, co tu dużo pisać xD
PS. Czy postacie w opowiadaniach zawsze muszą być takie idealne? ;__;
"Podobno, świat składa się z ciągłych przypadków." Jeśli cały nasz kochany zespół Bastille powstał przez przypadek, to dlaczego zwiążek Alice i Dana nie mógł taki być? :D Właściwie każda znajomość jest w pewnym stopniu przypadkiem... To naprawdę ciekawe, ostatnio dość często temat poznawania się ludzi stanowi obiekt moich rozmyślań.
UsuńCzasami uroczość jest jak najbardziej wskazana, nie oszukujmy się... Wszyscy potrzebujemy czasami odrobiny czułości <3
Hmmmmm myślę, że nie zawsze, ale skoro w prawdziwym życiu rzadko mamy okazję spotkać idealnych ludzi, to niech chociaż w opowiadaniach tacy się pojawiają. A Vanessa jest wyjątkowo, irytująco perfekcyjna. Dajcie spokój. Co za dziewucha ;-;
To przyznam szczerze, że to naprawdę ciekawy temat do rozmyślań. I nawet Ci przyznam rację, bo sama po sobie wiem ile znajomości zawarłam przez taki przypadek. Kurde aż teraz sama zaczęłam na ten temat rozkminę xD
UsuńOj zgadza się, każdy z nas potrzebuje tej czułości, a ci, którym jej brak tym bardziej ; __ ;
No ale patrz, wystarczy umieścić taką postać w opowiadaniu i już reszta ma kompleksy ; __ ;
No naprawdę! Mam ochotę napisać na ten temat filozoficzny wywód i umieścić go gdzieś w opowiadaniu, ale pewnie wszystkich zanudzę na śmierć ;-; To takie niesamowite, że poznajemy tych wszystkich obcych ludzi, a potem niewiadomo kiedy stają się najbliższymi nam osobami.
UsuńTo ja teraz wrzucę najbrzydszą postać jaką uda mi się wymyślić. Koniec.Vanessa też mnei wprowadziła w depresję, ale Alice potrzebuje jej, bo to jedna z niewielu osób w jej kręgu, które potrafią się ubrać. A np o takiej Kate nikt nie pamięta. Kate jest cichutka, siedzi sobie grzecznie w ławce i całe życie w książkach... Trochę mi jej szkoda. Dobrze w sumie, że ma swoją Vaness.
W zupełności się z Tobą zgadzam. Nie wiem jak kogoś to może nudzić, dla mnie to bardzo interesujące. A najlepsze (albo najgorsze xd) jest to, że nie wiemy jak to się dzieje. Zwykły przypadek, a może jednak jakieś przeznaczenie? :D
UsuńHahaha Vanessa taka idealna ale każdy jej potrzebuje. Bez niej byłoby smutno i szaro xd Podoba mi się to jak troszczysz się o te swoje dziecioszki ♥ Żeby nie czuły się źle dorzucasz im taką Vanessę i już jest lepiej :D
Cudowny Flashback <3 trochę krótki, ale to ty jesteś autorką i ty decydujesz :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście tym razem nie miałam ZAWAŁU :D hehe :]