sobota, 14 marca 2015

40. Epilog - "You're my favourite part"

I jest. Krótki epilog na zakończenie.
Nie myślcie sobie, że dam wam go tak po prostu przeczytać, przecież wiecie, że muszę się wygadać.
Na początku chcę powiedzieć, że znikam do maja, ale spróbuję wrzucić chociaż kilka zleceń/ scenek nie związanych z Dalice. Dlatego upewnijcie się, że jesteście członkami grupy Bastfiction lub obserwujecie mój fp, gdzie będę wrzucała informacje o dodanych scenkach.
Jeśli postanowię kontynuować przygody Dana, Alice oraz (jeszcze nie istniejącego) Bastille, seria będzie nosiła tytuł „Just Antoher Story”, ponieważ nazwa „Wilcza Dziewczyna” nie będzie już adekwatna do wątków, poruszanych w opowiadaniu. Nie wiem jeszcze do końca, jak to będzie wyglądało i czy w ogóle będzie, ale zobaczymy.
Na koniec chciałabym oczywiście wam wszystkim tak strasznie podziękować. Gdyby nie wy, ta seria nigdy nie zostałaby dokończona. Tylko i wyłącznie dzięki setkom waszych komentarzy i licznym wejściom (już 24 tysiące!) ja sama dowiedziałam się jak potoczy się ta historia. To fanfiction stało się ważną częścią mojego życia. Udowodniło mi, że jestem w stanie napisać coś dłuższego i większego niż krótkie scenki. Sprawiliście, że znów uwierzyłam w siebie, co jeszcze kilka miesięcy temu przychodziło mi z wielkim trudem. W ciągu tych 8 miesięcy poznałam wiele wspaniałych osób, rozwinęłam swoje umiejętności i miałam wiele chwil radości oraz smutków. Każde doświadczenie, związane z tą opowieścią jest dla mnie bardzo ważne. Nie chcę się rozpisywać i was zanudzać, ale czuję tak straszną wdzięczność za każde wsparcie, za zainteresowanie i miłość, jaką obdarzyliście moich bohaterów.
Dziękuję każdemu z was. Tak bardzo, bardzo, bardzo was kocham! Więcej nie będę pisać, bo się rozpłaczę i będzie.
Uchm, trochę to brzmi, jakbym żegnała się na zawsze, ale nie martwcie się. Jestem pewna, że jeszcze się odezwę!



~.~.~.~


            - Lubię to miejsce - stwierdziłam, opierając się maskę swojego świeżo umytego samochodu, z którego leciała głośna muzyka.
            Dan uniósł kąciki ust, przyglądając się przejeżdżającym autom. Dalej za autostradą była pusta przestrzeń, porośnięta trawami, które prezentowały się całkiem nieźle w promieniach wiosennego słońca.
            - Czy ja wiem - chłopak wzruszył ramionami. - Kawałek asfaltu, niewielki parking, budyneczek i niekończące się pastwisko...
            - Lubię to miejsce, bo zawsze, gdy tu jestem, ty jesteś ze mną - przerwałam szatynowi z rozbawieniem.
            - A to już lepsze wytłumaczenie.
            Właśnie skończyliśmy obiad w Last Bliss. Miałam brzuch pełen dobrego jedzenia i głowę pełną dobrych myśli. Minęły dwa tygodnie od tamtej soboty. Sprawa z Wilczą Dziewczyną została zamknięta. Wróciliśmy na uczelnię. George znalazł pracę i zamieszkał ze mną na stałe. Czasami oglądaliśmy we trójkę filmy i wyglądało na to, że moi ukochani mężczyźni zaczynają się akceptować, mimo, że przychodziło im to z wyraźnym trudem. Ian wyjechał za granicę i co jakiś czas wysyłał mi zdjęcia z miejsc, w których akurat przebywał. Atak choroby Betty minął. Dziewczyna chyba zaprzyjaźniła się z Monicą i okazało się, że potrafi być miłą dziewczyną, nawet jeśli wciąż nie byliśmy w stanie jej zaufać. Koszmary przestały prześladować Dana, więc wróciłam z nocowaniem do swojej Jaskini. Lubiłam spać ze Smithem, ale sprawy łóżkowe zaczęły powoli zmierzać w wiadomym kierunku, a ja chciałam jeszcze zaczekać, nawet jeśli bardzo go kochałam. Poza tym egzaminy końcowe zbliżały się wielkimi krokami, więc nie mogliśmy poświęcać sobie tyle czasu, ile byśmy chcieli. Szczególnie, że to był ostatni rok Dana na uczelni, więc chciał zaliczyć go naprawdę dobrze.
            Rozczochraniec obiecał mi, że nie zrezygnuje ze śpiewania i nadal będzie próbował, dlatego po długich namowach ze strony wszystkich jego przyjaciół, dał się namówić na udział w konkursie, który miał się odbyć za kilka dni. Mój występ nie przyniósł mi co prawda wielkiej sławy, ale dzięki niemu udowodniłam samej sobie, że jestem silna i jeśli będę chciała, zniosę każdy ciężar. Ta świadomość była najlepszą nagrodą, jaką mogłam otrzymać.
            Wszystko zaczynało się układać, więc nadszedł czas na kolejny krok. Nie mogliśmy stać w miejscu.
            - To co? - spytałam, odchylając głowę do tyłu, żeby złapać na twarz więcej promieni słońca. - Teraz zakładamy twój zespół?
            - O nieee - zaprotestował Dan. - Jeszcze nie nauczyłem się stać na scenie.
            Uśmiechnęłam się szeroko i szturchnęłam  rozczochrańca ramieniem.
            - Ale jeśli będziesz miał zespół, to nie będziesz musiał stać tam sam.
            - A może zajmiemy się twoją książką, co? - Smith zmienił nagle temat. - Też musisz się rozwijać.
            - Zrobimy tak - wstałam, patrząc na chłopaka, opartego o maskę. - Ja będę pisać książkę, a ty zakładać zespół, zgoda? - wyciągnęłam do niego rękę, jakbym chciała się założyć o to, kto pierwszy spełni swoje marzenie.
            Dan przez chwilę patrzył na moją dłoń, aż wreszcie potrząsną nią z udawaną rezygnacją.
            - Zgoda.
            Cmoknęłam mojego nie-takiego-znowu-pesymistę w policzek i zakręciłam się wokół własnej osi.
            - Zobaczysz, będzie fajnie! - obiecałam Smithowi. - I nawet nie waż się twierdzić inaczej - zagroziłam, opierając dłonie na barkach chłopaka.
            - No wiesz, nie tak łatwo jest wyzbyć się swojej natury - zauważył złośliwie chłopak.
            Pstryknęłam szatyna w nos.
            - No weeeeeeeź - jęknęłam jak dziecko. - Powiedz, że nam się udaaaaa.
            Zrobiłam smutną minę, wywołując wybuch śmiechu u chłopaka.
            - Okay, uda się, uda - zachichotał.
            - Wiedziałam - uśmiechnęłam się szeroko, całując rozczochrańca.
            - Kocham cię - stwierdził Dan, obejmując mnie wokół szyi i sadzając obok siebie.
            - Też cię kocham - odparłam i położyłam głowę na ramieniu chłopaka. - Lubię tę piosenkę.
            Samochody przejeżdżały spiesznie przez autostradę, a my słuchaliśmy muzyki, zagłuszającej warkot silników.

,,I like the colors of the spring
I like so many other things
Don't have to say all the rest
Because you know me best
You're my favourite part"


  

THE END

11 komentarzy:

  1. O Boże, będę tęsknić. Już nie mogę się doczekać, aż wrócisz z nowym opowiadaniem. Ten epilog może i jest krótki, ale za to wspaniały. Dziękuję za link do stronki z poradami dla pisarzy, pozwolił mi spojrzeć na to wszystko z bardziej optymistycznej strony. Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też będę tęsknić! I cieszę się, że mogłam pomóc! Zawsze służę radą (o ile będę umiała pomóc xD)
      Dziękuję za wszystkie miłe komentarze i powodzenia kochanie! <3

      Usuń
  2. Łzy mi poleciały już na Twoim gadaniu.
    Będziemy tęsknić, strasznie.
    Czekaj... Nie będzie WD. Teraz chyba trzeba się zająć życiem. *chlip*
    Powodzenia tam ze wszystkim :3
    Czekam.
    /kaczusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, nie płakaj, to tylko moje głupie wypociny *okay mi też trochę smutno się zrobiło... Więc obejrzałam koncert Bastoli z Sziget :D*
      Tak, tak, trzeba się zająć życiem. Na przykład maturą! Ech...
      Dziękuję kochanie!

      Usuń
  3. Rany to już koniec, to naprawdę jest koniec! ;_;
    Nie wiem, czy sobie zdajesz z tego sprawę ale tonę w morzu własnych łez.
    Ale wiesz co? To była naprawdę cudowna przygoda, którą przeżyliśmy wszyscy razem ♥ No cóż nie pozostaje mi teraz nic innego jak życzyć Ci powodzenia na maturze i nabywania dalszego doświadczenia w pisaniu ^^ Będę czekać na jakieś nowe teksty od Ciebie, kochana pisareczko! Do usłyszenia (albo przeczytania haha) ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbiorowa depresja ;-;
      Jesteś chyba moją najwierniejszą czytelniczką i zawsze będziesz miała specjalne miejsce w moim serduszku ❤ *Agrafka się rozczula, co poradzić*
      Bardzo dziękuję i nie dziękuję!
      Do usłyszenia /zobaczenia/ przeczytania!
      Luv ya!

      Usuń
  4. No dobra juz jest jutro czyli niedziela ;) nie moglam sie powstrzymac i musialam doczytac dzis. Szczegolnie ze towarzyszyl mi przed chwilą mtv live vibrations z Bastille.
    Szkoda mi ze sie skonczylo ale wiem ze nas czyms jeszcze kiedys zaskoczysz wiec sie nie martwie.
    Cudowny ff dobiegl konca ale moze to i dobrze bo wszystko kiedys ma swoj koniec a lepiej czasem nie przeciagac w nieskonczonosc bo to mozna przedobrzyc :). Wiedz ze WD na zawsze zostanie w mojej pamieci :* Dziekuje Ci za to ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wczoraj obejrzałam sziget, co właściwie nie było najlepszym pomysłem... :D
      Też ci dziękuję Olku za przekochane komentarze i za bycie cudowną Olku ❤
      (sorry jest 8 rano w niedziele, nie wymagaj ode mnie głębokich przemyśleń xd)

      Usuń
  5. Wszystko, co dobre, kiedyś się kończy - wiem, że to wyświechtane stwierdzenie, ale nic innego nie przychodzi mi na myśl, bo twoje opowiadanie jest dobre. Powiem nawet, że bardzo, bardzo dobre. Łezka zakręciła mi się w oku i z niecierpliwością czekam na "Just Another story".
    Buziolki

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba będę tęsknić za Alice, miałyśmy obie problemy w tym samym czasie i w tym samym czasie się zakończyły. To niesamowita historia i warto było spędzić nad nią czas i ją przeczytać. Zmotywowała mnie do dalszego działania i do tego, żeby uwierzyć w siebie, bo chyba z takim nastawieniem łatwiej mi będzie wejść w dorosłość.
    Bardzo Ci dziękuję za tą historię
    Mam nadzieję że spotkamy się na koncercie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam tego bloga regularnie ( od założenia) I po tym czasie chyba do niego wroce! Tyle emocji miałam podczas czytania :D

    OdpowiedzUsuń