I jest. Krótki epilog na zakończenie.
Nie myślcie sobie, że dam wam go tak po prostu
przeczytać, przecież wiecie, że muszę się wygadać.
Na początku chcę powiedzieć, że znikam do maja, ale
spróbuję wrzucić chociaż kilka zleceń/ scenek nie związanych z Dalice. Dlatego
upewnijcie się, że jesteście członkami grupy Bastfiction lub obserwujecie mój
fp, gdzie będę wrzucała informacje o dodanych scenkach.
Jeśli postanowię kontynuować przygody Dana, Alice oraz
(jeszcze nie istniejącego) Bastille, seria będzie nosiła tytuł „Just Antoher
Story”, ponieważ nazwa „Wilcza Dziewczyna” nie będzie już adekwatna do wątków,
poruszanych w opowiadaniu. Nie wiem jeszcze do końca, jak to będzie wyglądało i
czy w ogóle będzie, ale zobaczymy.
Na koniec chciałabym oczywiście wam wszystkim tak
strasznie podziękować. Gdyby nie wy, ta seria nigdy nie zostałaby dokończona.
Tylko i wyłącznie dzięki setkom waszych komentarzy i licznym wejściom (już 24
tysiące!) ja sama dowiedziałam się jak potoczy się ta historia. To fanfiction
stało się ważną częścią mojego życia. Udowodniło mi, że jestem w stanie napisać
coś dłuższego i większego niż krótkie scenki. Sprawiliście, że znów uwierzyłam
w siebie, co jeszcze kilka miesięcy temu przychodziło mi z wielkim trudem. W
ciągu tych 8 miesięcy poznałam wiele wspaniałych osób, rozwinęłam swoje
umiejętności i miałam wiele chwil radości oraz smutków. Każde doświadczenie,
związane z tą opowieścią jest dla mnie bardzo ważne. Nie chcę się rozpisywać i
was zanudzać, ale czuję tak straszną wdzięczność za każde wsparcie, za
zainteresowanie i miłość, jaką obdarzyliście moich bohaterów.
Dziękuję każdemu z was. Tak bardzo, bardzo, bardzo was
kocham! Więcej nie będę pisać, bo się rozpłaczę i będzie.
Uchm, trochę to brzmi, jakbym żegnała się na zawsze,
ale nie martwcie się. Jestem pewna, że jeszcze się odezwę!
~.~.~.~
-
Lubię to miejsce - stwierdziłam, opierając się maskę swojego świeżo umytego
samochodu, z którego leciała głośna muzyka.
Dan
uniósł kąciki ust, przyglądając się przejeżdżającym autom. Dalej za autostradą
była pusta przestrzeń, porośnięta trawami, które prezentowały się całkiem
nieźle w promieniach wiosennego słońca.
-
Czy ja wiem - chłopak wzruszył ramionami. - Kawałek asfaltu, niewielki parking,
budyneczek i niekończące się pastwisko...
-
Lubię to miejsce, bo zawsze, gdy tu jestem, ty jesteś ze mną - przerwałam
szatynowi z rozbawieniem.
Właśnie
skończyliśmy obiad w Last Bliss. Miałam brzuch pełen dobrego jedzenia i głowę
pełną dobrych myśli. Minęły dwa tygodnie od tamtej soboty. Sprawa z Wilczą
Dziewczyną została zamknięta. Wróciliśmy na uczelnię. George znalazł pracę i
zamieszkał ze mną na stałe. Czasami oglądaliśmy we trójkę filmy i wyglądało na
to, że moi ukochani mężczyźni zaczynają się akceptować, mimo, że przychodziło im to z wyraźnym trudem. Ian wyjechał za granicę i co jakiś czas wysyłał mi
zdjęcia z miejsc, w których akurat przebywał. Atak choroby Betty minął. Dziewczyna chyba zaprzyjaźniła się z
Monicą i okazało się, że potrafi być miłą dziewczyną,
nawet jeśli wciąż nie byliśmy w stanie jej zaufać. Koszmary przestały prześladować
Dana, więc wróciłam z nocowaniem do swojej Jaskini. Lubiłam spać ze Smithem,
ale sprawy łóżkowe zaczęły powoli zmierzać w wiadomym kierunku, a ja chciałam
jeszcze zaczekać, nawet jeśli bardzo go kochałam. Poza tym egzaminy końcowe
zbliżały się wielkimi krokami, więc nie mogliśmy poświęcać sobie tyle czasu,
ile byśmy chcieli. Szczególnie, że to był ostatni rok Dana na uczelni, więc
chciał zaliczyć go naprawdę dobrze.
Rozczochraniec
obiecał mi, że nie zrezygnuje ze śpiewania i nadal będzie próbował, dlatego po
długich namowach ze strony wszystkich jego przyjaciół, dał się namówić na
udział w konkursie, który miał się odbyć za kilka dni. Mój występ nie przyniósł
mi co prawda wielkiej sławy, ale dzięki niemu udowodniłam samej sobie, że
jestem silna i jeśli będę chciała, zniosę każdy ciężar. Ta świadomość była
najlepszą nagrodą, jaką mogłam otrzymać.
Wszystko
zaczynało się układać, więc nadszedł czas na kolejny krok. Nie mogliśmy stać w
miejscu.
-
To co? - spytałam, odchylając głowę do tyłu, żeby złapać na twarz więcej
promieni słońca. - Teraz zakładamy twój zespół?
-
O nieee - zaprotestował Dan. - Jeszcze nie nauczyłem się stać na scenie.
Uśmiechnęłam
się szeroko i szturchnęłam rozczochrańca ramieniem.
-
Ale jeśli będziesz miał zespół, to nie będziesz musiał stać tam sam.
-
A może zajmiemy się twoją książką, co? - Smith zmienił nagle temat. - Też
musisz się rozwijać.
-
Zrobimy tak - wstałam, patrząc na chłopaka, opartego o maskę. - Ja będę pisać
książkę, a ty zakładać zespół, zgoda? - wyciągnęłam do niego rękę, jakbym
chciała się założyć o to, kto pierwszy spełni swoje marzenie.
Dan
przez chwilę patrzył na moją dłoń, aż wreszcie potrząsną nią z udawaną
rezygnacją.
-
Zgoda.
Cmoknęłam
mojego nie-takiego-znowu-pesymistę w policzek i zakręciłam się wokół własnej
osi.
-
Zobaczysz, będzie fajnie! - obiecałam Smithowi. - I nawet nie waż się twierdzić
inaczej - zagroziłam, opierając dłonie na barkach chłopaka.
-
No wiesz, nie tak łatwo jest wyzbyć się swojej natury - zauważył złośliwie chłopak.
Pstryknęłam
szatyna w nos.
-
No weeeeeeeź - jęknęłam jak dziecko. - Powiedz, że nam się udaaaaa.
Zrobiłam
smutną minę, wywołując wybuch śmiechu u chłopaka.
-
Okay, uda się, uda - zachichotał.
-
Wiedziałam - uśmiechnęłam się szeroko, całując rozczochrańca.
-
Kocham cię - stwierdził Dan, obejmując mnie wokół szyi i sadzając obok siebie.
-
Też cię kocham - odparłam i położyłam głowę na ramieniu chłopaka. - Lubię tę
piosenkę.
Samochody
przejeżdżały spiesznie przez autostradę, a my słuchaliśmy muzyki, zagłuszającej
warkot silników.
,,I like the colors of the spring
I like so many other things
Don't have to say all the rest
Because you know me best
You're my favourite part"
O Boże, będę tęsknić. Już nie mogę się doczekać, aż wrócisz z nowym opowiadaniem. Ten epilog może i jest krótki, ale za to wspaniały. Dziękuję za link do stronki z poradami dla pisarzy, pozwolił mi spojrzeć na to wszystko z bardziej optymistycznej strony. Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia :)
OdpowiedzUsuńJa też będę tęsknić! I cieszę się, że mogłam pomóc! Zawsze służę radą (o ile będę umiała pomóc xD)
UsuńDziękuję za wszystkie miłe komentarze i powodzenia kochanie! <3
Łzy mi poleciały już na Twoim gadaniu.
OdpowiedzUsuńBędziemy tęsknić, strasznie.
Czekaj... Nie będzie WD. Teraz chyba trzeba się zająć życiem. *chlip*
Powodzenia tam ze wszystkim :3
Czekam.
/kaczusia
Oj tam, nie płakaj, to tylko moje głupie wypociny *okay mi też trochę smutno się zrobiło... Więc obejrzałam koncert Bastoli z Sziget :D*
UsuńTak, tak, trzeba się zająć życiem. Na przykład maturą! Ech...
Dziękuję kochanie!
Rany to już koniec, to naprawdę jest koniec! ;_;
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy sobie zdajesz z tego sprawę ale tonę w morzu własnych łez.
Ale wiesz co? To była naprawdę cudowna przygoda, którą przeżyliśmy wszyscy razem ♥ No cóż nie pozostaje mi teraz nic innego jak życzyć Ci powodzenia na maturze i nabywania dalszego doświadczenia w pisaniu ^^ Będę czekać na jakieś nowe teksty od Ciebie, kochana pisareczko! Do usłyszenia (albo przeczytania haha) ;D
Zbiorowa depresja ;-;
UsuńJesteś chyba moją najwierniejszą czytelniczką i zawsze będziesz miała specjalne miejsce w moim serduszku ❤ *Agrafka się rozczula, co poradzić*
Bardzo dziękuję i nie dziękuję!
Do usłyszenia /zobaczenia/ przeczytania!
Luv ya!
No dobra juz jest jutro czyli niedziela ;) nie moglam sie powstrzymac i musialam doczytac dzis. Szczegolnie ze towarzyszyl mi przed chwilą mtv live vibrations z Bastille.
OdpowiedzUsuńSzkoda mi ze sie skonczylo ale wiem ze nas czyms jeszcze kiedys zaskoczysz wiec sie nie martwie.
Cudowny ff dobiegl konca ale moze to i dobrze bo wszystko kiedys ma swoj koniec a lepiej czasem nie przeciagac w nieskonczonosc bo to mozna przedobrzyc :). Wiedz ze WD na zawsze zostanie w mojej pamieci :* Dziekuje Ci za to ♡
Ja wczoraj obejrzałam sziget, co właściwie nie było najlepszym pomysłem... :D
UsuńTeż ci dziękuję Olku za przekochane komentarze i za bycie cudowną Olku ❤
(sorry jest 8 rano w niedziele, nie wymagaj ode mnie głębokich przemyśleń xd)
Wszystko, co dobre, kiedyś się kończy - wiem, że to wyświechtane stwierdzenie, ale nic innego nie przychodzi mi na myśl, bo twoje opowiadanie jest dobre. Powiem nawet, że bardzo, bardzo dobre. Łezka zakręciła mi się w oku i z niecierpliwością czekam na "Just Another story".
OdpowiedzUsuńBuziolki
Chyba będę tęsknić za Alice, miałyśmy obie problemy w tym samym czasie i w tym samym czasie się zakończyły. To niesamowita historia i warto było spędzić nad nią czas i ją przeczytać. Zmotywowała mnie do dalszego działania i do tego, żeby uwierzyć w siebie, bo chyba z takim nastawieniem łatwiej mi będzie wejść w dorosłość.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za tą historię
Mam nadzieję że spotkamy się na koncercie :)
Czytałam tego bloga regularnie ( od założenia) I po tym czasie chyba do niego wroce! Tyle emocji miałam podczas czytania :D
OdpowiedzUsuń